Chciałbyś pojechać z rodziną na weekendowy wypad? Dotrzeć na miejsce szybko i mieć komfortową podróż? Pomyśl o samochodzie Infiniti Q30.
Nasz zespół redakcyjny otrzymał samochód Infiniti Q30 do testów, właśnie na weekend.
– Zdecydowałam więc, że trzeba pojechać gdzieś dalej – mówi nasza redaktor naczelna Agnieszka Łęcka. – Trudno przecież dokładnie przetestować wóz jeżdżąc tylko po gminie.
Dynamiczny kształt
Auto jest średniej wielkości, należy do tzw. kompaktów. Ma ok. 4,5 m długości i silnik 1,6. Zbudowano je na bazie płyty podłogowej Mercedesa klasy A, jednak niespotykanej formy nadwozie ma falujący, sportowy kształt kojarzący się nieco z wozami marek japońskich. Stylistyka nadwozia coupe łączy się tu z dynamiczną sylwetką. Śmiały, pełen ekspresji, harmonijny design bez wątpienia zachwyci niejednego kierowcę.
Pewnym mankamentem może być dość mały bagażnik, jednak zaoszczędzono w nim sporo miejsca, jako że zamiast koła zapasowego, producent umieścił tam zestaw naprawczy.
– Na szczęście ani zapasowe koło, ani zestaw naprawczy nie były nam potrzebne – śmieje się Maciej Łuczkowski, który prowadził auto. – Gumy nie złapaliśmy, a sama podróż minęła bardzo przyjemnie. Przyjemnie także dlatego, że pełen ekspresji, łamiący konwencje estetyczne kokpit sprawia, że w tym samochodzie po prostu miło siedzieć, aż się chce go prowadzić. Tym bardziej, że zamontowane na pokładzie audio marki Bose gra znakomicie, co pozwala się w czasie jazdy zrelaksować.
– Przestronne jak na kompakt wnętrze auta to już wyższa klasa średnia, a fotele są na tyle wygodne, że kierowca się nie męczy nawet podczas wielogodzinnej jazdy – mówi z uznaniem Maciej. – A w innych samochodach zdarzało się już, że w czasie długiej podróży pobolewał mnie kręgosłup…
Na brak komfortu nie powinni narzekać także pasażerowie. Podłokietniki i inne elementy, z którymi mamy kontakt, wyłożone zostały bowiem wyjątkowo miękkimi materiałami.
Podróż samochodem marki Infiniti przebiega miło także z tego względu, że samochód jest stabilny i bardzo dobrze trzyma się nawierzchni.
– Na niemieckiej autostradzie rozpędziłem się do 200 km/h i nawet wtedy nie czuło się dyskomfortu – podkreśla z zadowoleniem Maciej Łuczkowski. – Wręcz nie czuło się tej, bardzo dużej przecież prędkości.
Wibracja pomaga
Przy tak dużych szybkościach „nasze” auto spaliło nieco ponad osiem litrów na 100 km. Przy bardziej ekonomicznej jeździe spalało ponad siedem litrów. A propos prędkości, udogodnieniem jest tempomat, umożliwiający np. jazdę ze stałą prędkością 50 km/h w terenie zabudowanym.
– Nie przekracza się dozwolonej prędkości, a i noga się nie męczy – chwali nasz kolega.
Nie męczy się też specjalnie ręka, jako że pojazd wyposażony jest w automatyczną skrzynię biegów. Coś za coś oczywiście, bo jak to zazwyczaj bywa w przypadku automatów, samochód potrzebuje krótkiej chwili na „zastanowienie”, kiedy chcesz przyspieszyć.
Dużym udogodnieniem jest także system wprawiający kierownicę w wibrację wtedy, kiedy samochód wjedzie na linię pomiędzy pasami ruchu. Nie grozi ci więc raczej zaśnięcie za kółkiem, choć jeśli poczujesz się senny, dla pewności lepiej się oczywiście zatrzymać, odpocząć chwilę, odetchnąć świeżym powietrzem lub choćby wypić kawę.
– Za pierwszym razem zaskoczyło mnie tylko, że pojazd troszeczkę zarzuca na koleinach – mówi Maciej. – Ale potem brałem już na to poprawkę. Na szczęście auto ma duży prześwit, więc tak naprawdę nierówności mu nie straszne. W sumie można by nim spokojnie jeździć również w warunkach terenowych.
Inne wady? Nie ma ich wiele. W wersji, którą my otrzymaliśmy właściwie jeszcze tylko jedna – brak kamery cofania, co dla kogoś, kto nie jest przyzwyczajony do korzystania z lusterek, może stanowić pewien problem. Oczywiście kupując auto marki Infiniti możecie wybrać takie z kamerą cofania, co zdecydowanie doradzamy.
W wersji, którą testowaliśmy, była za to kamera, która zauważa znaki drogowe, nawet te, które zmęczony lub rozkojarzony kierowca może przegapić. Informacja np. o obowiązującym ograniczeniu szybkości wyświetli się wam obok prędkościomierza. Tu duża pomoc, jednak starajcie się nie dekoncentrować i widzieć znaki!
Redakcja