Nieudany eksperyment, bo nie wykazali sensu swego istnienia

Samorządowcy nie przebierali w słowach. Wójt powątpiewał, czy jeden z radnych jest normalny. Z kolei wójtowi zarzucano, że „olewa” krytykę.

W grudniu ubiegłego roku radni spotkali się na sesjach Rady Gminy aż dwa razy. Po raz pierwszy w połowie miesiąca. Pojawiło się wtedy wszystkich 15 rajców. Nikt nie miał uwag do porządku obrad. Bez problemów przyjęto też protokół z poprzedniej sesji.

Radny podjął rękawicę
Zaraz potem zgromadzeni zajęli się uchwałami planistycznymi. Na pierwszy ogień poszedł miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla rejonu ulicy Golęczewskiej w Chludowie.
– Komisja Finansowo-Budżetowa zaopiniowała projekt pozytywnie – powstał ze swego miejsca Dariusz Matysiak, przewodniczący rzeczonej komisji.
Innych samorządowców zainteresowało jednak, do kogo należy objęta planem nieruchomość.
– Działka w części należy do spółki ZGK, a w części do gminy – wyjaśnił wójt Grzegorz Wojtera.
– A ZGK ma jakiś tytuł do użytkowania części gminnej? – zainteresowała się radna Agnieszka Targońska.
– Z części działki się już wyprowadziliśmy, do pozostałej części nie mamy tytułu – odpowiedział prezes spółki Jerzy Świerkowski.
Ostatecznie projekt przyjęto 13 głosami. Nikt nie był przeciwko, jednak radni Michał Przybylski i Włodzimierz Majewski wstrzymali się.
Komisja Finansowo-Budżetowa zaopiniowała pozytywnie także projekt uchwały dotyczący miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Złotkowa Południe. W tym przypadku Wysoka Rada przyjęła uchwałę 14 głosami. Wstrzymał się tylko radny Dariusz Matysiak.
Jednomyślnie natomiast przyjęto uchwałę zmieniającą uchwałę w sprawie wysokości stawek podatku od nieruchomości na 2018 r. Gorąca dyskusja rozpoczęła się dopiero przy okazji projektu uchwały o zmianie uchwały budżetowej. Opór radnych wzbudziła propozycja zwiększenia dotacji dla spółki LARG.
– Spółka LARG dostała już ok. 400 tys. zł – zerwał się ze swojego miejsca Michał Przybylski. – To dość duża kwota dla firmy, która nie potrafi od wielu lat wykazać się efektami swoich działań – wyraził ocenę. – Czy w jakiś sposób przekłada się to na dochody gminy? – zaciekawił się.
– Trudno określić bezpośrednio działalność spółki na liczbę rejestracji samochodów – odparł wójt Wojtera. – Trzeba by zapytać każdego człowieka przy okienku na Jackowskiego – opisał rzecz obrazowo.
– Innymi słowy niby LARG coś robi, ale nie wiadomo co – skwitował radny Przybylski. – W takim razie wykreślmy tę pozycję z projektu.
– Nie byłoby nigdy w Poznaniu minimalnych stawek, gdyby nie nasza gminna polityka podatkowa – wtrącił wójt.
– Istnienie firmy LARG to kosztowny dla gminy eksperyment – kontynuował M. Przybylski. – W czasie działalności tej firmy wpływy od środków transportu ulegały wahaniom niezależnie od wysokości dotacji do spółki. LARG po prostu nie potrafi wykazać sensu swojego istnienia.
– Pana wniosek o obcięcie środków o 48 tys. zł pozwoli nam się przekonać, czy ta firma była potrzebna – odparował wójt. – Dlatego powiedziałbym, że to jednak pan proponuje eksperyment.
– Podejmuję rękawicę – bez wahania odpowiedział radny. – Za trzy lata pan mnie rozliczy.
– Nie będę żebrał o 48 tys. zł dla naszej spółki – gospodarz gminy zaczął z innej beczki. – Ta kwota jest jednak potrzebna, żeby rozliczyć się z firmami. Jeśli stracimy wiarygodność, stracimy wszystko. Kiedy pan tam za trzy lata pojedzie jako radny, nic już pan nie uratuje.
– Chcemy tylko wiedzieć, ile osób faktycznie rejestruje samochody dzięki LARG-owi – wtrącił Dariusz Matysiak.
– Chce pan o to zapytać 8 tys. osób? Czy pan jest normalny? – zirytował się wójt.
–Przechodzę badania regularnie, według lekarzy jestem normalny – uśmiechnął się na te słowa radny Matysiak.
– Jestem zdumiony niedorzecznością argumentu o tych 8 tys. osób – skomentował potem w kuluarach radny Michał Przybylski. – Przecież osoby fizyczne nie płacą podatku od środków transportu.

Małe turbulencje
Kolejnym przedmiotem sporu okazała się gospodarka odpadami. Poszło o to, czy śmieci nadal ma wywozić gminna spółka ZGK czy może jednak lepiej wrócić do Związku Międzygminnego GOAP, który obsługuje dużą część aglomeracji poznańskiej.
Referat dotyczący problemu wygłosiła Agnieszka Targońska, która wyliczyła, że czteroosobowa rodzina zapłaci w ciągu roku GOAP-owi 547,20 zł, zaś spółce ZGK aż 864,20 zł.
– Różnica to 317 zł w ciągu roku – podsumowała radna Targońska. – Zastanowiłabym się zatem, czy rzeczywiście to ZGK powinien być naszą przyszłością.
– Usłyszałem tu wiele niejasnych, nieprawdziwych informacji – obruszył się zastępca wójta Marcin Buliński. – Jeśli chodzi np. o zabudowę wielorodzinną, GOAP wywozi odpady problemowe nie raz w miesiącu, lecz dwa razy w roku.
– Prezes ZGK jest mieszkańcem gminy, ale reprezentuje spółkę prawa handlowego, której celem jest osiąganie zysku – zauważył M. Przybylski. – Owszem, gmina jest właścicielem tej spółki, ale to nie zmienia jej charakteru. Do tego spółka jest monopolistą. A każdy monopol oznacza zawsze to samo: ceny rosną do absurdalnego poziomu. 18 zł to o 50 proc. więcej niż w najbliższym otoczeniu naszej gminy. A zakres usług jest porównywalny.
– Nie powinniśmy poszukiwać oszczędności poprzez kombinowanie przy standardach – wtrącił wójt Wojtera.
– To była prezentacja przygotowana pod potrzeby – uznał prezes ZGL Jerzy Świerkowski. – Dane częściowo zostały zresztą ściągnięte z naszej prezentacji. Owszem, spółka nie ma prawa przynosić strat, a koszty są takie, a nie inne. Możemy ogłosić przetarg, bo ja konkurencji się nie boję. Proszę też nie mówić, że jesteśmy monopolistą, bo nigdy nie byliśmy. Takie stwierdzenie jest krzywdzące.
– Dam może taki przykład – zabrał znów głos radny Przybylski. – Załóżmy, że produkuje koszulki. Wszędzie na rynku T-shirty kosztują 50 zł, ale ja argumentuję, że sporo płacę pracownikom, mam wysokie opłaty za internet, wysoki czynsz, koszty kredytu, zatem w efekcie koszulka musi u mnie kosztować 150 zł.
– Byłem przedsiębiorcą, nie łączcie mnie z komunizmem – obruszył się prezes Świerkowski. – Nie mogę podpisać umowy, która generuje koszty.
– Stawkę powinien ustalić rynek, czyli przetarg – wtrącił radny Krzysztof Pilas. – Pan prezes przetargu się nie boi, dlaczego zatem pan wójt go nie ogłosi? – zapytał.
– A wiecie, jakie były okoliczności naszego wyjścia z GOAP-u? – odpowiedział pytaniem wójt Wojtera. – Zapewniam, że powtórne wejście byłoby związane z… małymi turbulencjami.
– To jest taki sposób myślenia: zaproponujmy im 18 zł, trochę się będą oburzać, obniżymy im stawkę na 15 zł i będzie OK – uznała radna Małgorzata Salwa-Haibach. – Tymczasem radni nie są od tego, żeby sprawdzać, jakie stawki obowiązują w całej okolicy. Nie są od tego, żeby uczyć się o kosztach działalności spółki i negocjować stawki. Projekt uchwały powinien być tak przygotowany, żebyśmy nie musieli niczego sprawdzać – pouczyła.
Ostatecznie za nowymi stawkami za wywóz śmieci nie zagłosował nikt. Przeciw zagłosowało ośmiu radnych z koalicyjnych klubów, zaś siedmiu radnych z klubu Nowoczesna Gmina się wstrzymało.

Niebezpieczne dla samorządności
Podobnych kontrowersji nie wzbudził już projekt uchwały o gminnym programie profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych.
– Do opracowania programu zmusza nas ustawa z 1982 r. – wyjaśnił Krzysztof Pilas. – Chodzi o zwiększenie pomocy terapeutycznej i rehabilitacyjnej dla osób uzależnionych od alkoholu – sprecyzował.
Wątpliwości w tej kwestii nikt najwyraźniej nie miał, gdyż uchwałę przyjęto jednomyślnie.
Wątpliwości nie budził też kolejny projekt uchwały. Chodziło o oświadczenie Rady Gminy w sprawie konsultacji z mieszkańcami Złotnik Wsi i Złotnik Osiedla.
– Komisja Społeczna wydała opinię pozytywną – poinformował Krzysztof Pilas, przewodniczący rzeczonej komisji. – Nie mogło być inaczej, skoro odbyły się dwa zebrania w dwóch miejscowościach.
W tej sytuacji radni po raz kolejny przyjęli uchwałę jednomyślnie.
Później Wysoka Rada zatwierdziła plan pracy komisji stałych. Głosowano kolejno w sprawie poszczególnych komisji. Uchwały przyjmowano jednomyślnie lub zdecydowaną większością głosów.
W ramach punktu pod nazwą „Informacja wójta gminy” głos zabrał zastępca wójta Marcin Buliński.
– W przygotowaniu jest przetarg związany z budynkiem Starego Baru w Chludowie – rozpoczął. – Kończymy też kanalizację deszczową na ulicy Lisiej. Trwa budowa przedszkola w Biedrusku. Powtarzamy postępowanie przetargowe w sprawie węzła przesiadkowego Chludowo-Golęczewo.
Potem przyszła kolej na informacje przewodniczącej Rady Gminy. Przewodnicząca Małgorzata Salwa-Haibach odczytała pismo od wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki.
„Przywracanie samorządu terytorialnego było jednym z najważniejszych sukcesów transformacji – napisał autor listu. – Obecnie w Sejmie znalazł się projekt ustawy, który przewiduje daleko idące zmiany w ordynacji wyborczej. Likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach gminnych oznacza preferowanie dużych, najczęściej partyjnych komitetów. To niebezpieczne dla polskiej samorządności”.

Zeszłoroczny śnieg
W ramach informacji przewodniczących poszczególnych komisji stałych jako pierwszy głos zabrał Krzysztof Pilas, szef Komisji Społecznej.
– W gmachu Centrum Kultury odbywa się Noelka, a w jej ramach konkurs na szopkę bożonarodzeniową – poinformował. – Wpłynęło 60 prac. Młodzież zaskoczyła nas swoją pomysłowością – chwalił.
Przewodniczący Pilas dodał, że gmina Suchy Las gościła też ukraińską młodzież z zaprzyjaźnionego z nami miasta Hniwań. Młodzi Ukraińcy przyjechali na mikołajkowy turniej organizowany przez Red Box.
W dalszej kolejności wystąpiła Agnieszka Targońska, przewodnicząca Komisji Komunalnej i Ochrony Środowiska. Mówczyni poinformowała, że jej komisja opiniowała projekt uchwały w sprawie zasad ustalenia opłaty za zagospodarowanie odpadów komunalnych.
Kiedy nadszedł czas na punkt pod nazwą „Interpelacje i zapytania”, przewodnicząca Salwa-Haibach przypomniała, że radna Targońska pytała o działania władz gminy związane z walką z zanieczyszczeniem powietrza.
– Dostaliśmy także odpis wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu – kontynuowała swoją wypowiedź. – Przypomnę, że prokurator wniósł o stwierdzenie nieważności uchwały Rady Gminy w sprawie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. My już jednak przyjęliśmy uchwałę naprawczą.
Następnie głos zabrał radny Krzysztof Pilas, który przypomniał, że od trzech miesięcy próbuje się dowiedzieć, na jakim etapie są sprawy sądowe w kwestii odśnieżania chodników. Chodzi oczywiście o zimę ubiegłoroczną.
– Sprawa chodników jest w toku – krótko odparł wójt Wojtera.
– A na jakiej podstawie prawnej wycięto aleję drzew w parku w Złotnikach Wsi? – zmieniła temat Agnieszka Targońska.
– Zabytkowy park podlega wojewódzkiemu konserwatorowi przyrody, który wydał zgodę – wyjaśnił zastępca wójta M. Buliński.

Odważnych było niewielu
W ramach punktu pod nazwą „Wolne głosy i wnioski” głos zabrał przewodniczący Michał Dziedzic z Zarządu Osiedla Suchy Las.
– Wójt napisał w „Gazecie Sucholeskiej”, że wysyłanie do szkół projektu w sprawie powołania Młodzieżowej Rady Gminy z prośbą o jego zaopiniowanie było trochę słabe – rozpoczął. – Panie wójcie, płacę podatki na tę gazetę, spodziewam się więc argumentów merytorycznych, a nie takich, że coś „jest trochę słabe” – ironizował.
Przewodniczący Dziedzic dopytywał też, czy to prawda, że wójt jest skarbnikiem w stowarzyszeniu Bezpartyjni.
– Czy z ramienia tej grupy będzie pan startował w wyborach? – dociekał.
Po wystąpieniu przewodniczącego Dziedzica, z ław dla publiczności powstał Jan Kucharski, właściciel pałacu w Biedrusku.
– Zbliża się setna rocznica powstania wielkopolskiego – przypomniał zgromadzonym. – Honor nakazuje tę rocznicę uczcić. Powstańcy poszli przecież po niepodległość, nie po pieniądze. Mieli w swoich sercach honor, mieli do siebie zaufanie. Choć przecież nie było ich aż tak wielu, bo wielu bało się ryzykować, inni byli na paskach zaborcy, a jeszcze innych mieli pracę i rodziny na utrzymaniu. Dziś niektórzy chcą się przypodobać wyborcom i wydają pieniądze na przedwojenną mordownię – oskarżył.
– Doktor Kucharski buduje ścieżkę edukacyjną dotyczącą powstania i pomnik powstania – wtrąciła radna powiatowa Ewa Kuleczka-Drausowska. – Warto, by wójt i Rada Gminy pochylili się nad jego dziełem – zasugerowała.
Radna doradziła też, by radni wsparli ZGK.
– Warto się trzymać naszej spółki, łożyć na nią, tam przecież pracują nasi mieszkańcy – przedstawiła argument.
– Powstanie wielkopolskie było bardzo ważne, to przecież nasze jedyne powstanie zakończone sukcesem – powrócił do historycznego tematu Krzysztof Pilas. – Każdy sposób upamiętnienia powstania jest godzien rozważenia. Pod koniec grudnia jadę do Warszawy z Ryszardem Głowackim z Towarzystwa Przyjaciół Gminy Suchy Las. Będziemy na mszy u dominikanów, złożymy kwiaty przed Grobem Nieznanego Żołnierza i weźmiemy udział w uroczystości na Powązkach z okazji 99 rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego. Wyjazd organizowany jest przez marszałka Marka Wozniaka.
Sołtys Golęczewa Przemysław Majkowski przedstawił zupełnie inny, bardziej przyziemny problem.
– Trochę popadało i przy przejściach dla pieszych na ulicy Tysiąclecia tworzą się duże kałuże. Coś trzeba zrobić – alarmował.
Wójt Grzegorz Wojtera rozpoczął swoje wystąpienie od przeprosin za swoje emocjonalne słowa wobec radnego Dariusza Matysiaka.
– Poza tym oświadczam, że jestem członkiem zarządu stowarzyszenia Bezpartyjni, jednak nie jest to partia, a ja nie będę z tego stowarzyszenia startował w wyborach – zapewnił.

Nie poszedł po naukę
Tymczasem przewodnicząca Zarządu Osiedla Suchy Las-Wschód Anna Ankiewicz zapytała wójta o kwestie związane z komunikacją.
– Miały być położone płyty na ulicy Kraterowej. Dotąd nie ma. Orkan Ksawery położył znaki na skrzyżowaniu Krańcowej i K ubackiego. Miały być ustawione. Nie zostały – wyliczała.
– Dziękuję, panie wójcie, za przeprosiny – podniósł się tym czasem ze swego miejsca radny Matysiak. – Niedawno pan wójt zapraszał Krzysztofa Pilasa na naukę „olewania” krytyki. Widać jednak, że także pan wójt daje się czasem ponosić emocjom.
– Nie byłem na tych naukach – wtrącił radny Pilas.
– Jak wyglądają losy uchwały reklamowej? – ucięła tę dyskusję Agnieszka Targońska.
– Pracował nad tym intensywnie specjalny zespół – odparł wicewójt Marcin Buliński. – Aktualnie materiał jest opiniowany, a opinie będą wpływać do końca roku. W pierwszym kwartale 2018 r. potrwa dyskusja publiczna.
– Autobus linii nr 505 może nas mniej kosztować – dał nadzieję radny Zbigniew Hącia. – Może w Poznaniu wjeżdżać na wysepkę przy dworcu. Zaoszczędzimy 100-150 tys. zł.
– Ależ właśnie takie zatrzymywanie się przy dworcu kosztuje nas te 100 tys. zł – ostudził zapał radnego wicewójt Marcin Buliński.

Krzysztof Ulanowski