Morsy już się kąpią

Wprawdzie dopiero jesień, ale amatorzy lodowych kąpieli rozpoczęli już sezon. Sołtys Ewa Korek ze Złotnik Wsi namówiła do morsowania kolejne osoby.

Kilkudziesięciu członków Poznańskiego Klubu Morsów, a w tym kilkoro mieszkańców naszej gminy, zanurzyło się w chłodnej wodzie Jeziora Kierskiego. Chłodnej, bo miała zaledwie 13 stopni. Czy jednak ludziom przyzwyczajonym do kąpieli w przeręblach nie było za ciepło?
– Przeciwnie, było idealnie! – entuzjazmuje się Ewa Korek. – Kiedy zimą wchodzę do wody, na początku czuję ukłucia setek lodowych igiełek. Tym razem obyło się bez takich atrakcji.

Sportowa rodzina!
Jesień to dobra pora, by rozpocząć przygodę z morsowaniem. Ewie Korek udało się namówić do tego rodzoną siostrę Maję Krause oraz własnego męża Stanisława.
– Siostrę udało mi się już jakiś czas temu namówić do biegania, ale nie spodziewałam się, że morsowaniem też się zainteresuje – cieszy się pani Ewa. – Jak widać, Maja to prawdziwie sportowa dziewczyna!
Dla męża pani sołtys jesienne morsowanie to nie był prawdziwy debiut, bo ten miał miejsce wiosną.
– Ale wtedy przegrał zakład, więc poniekąd musiał, a teraz zanurzył się w chłodnej wodzie z własnej woli – podkreśla z dumą Ewa Korek.
Przewodnicząca Rady Gminy Małgorzata Salwa-Haibach zaczyna rozmowę od tego, że jej nikt na morsowanie nie musiał namawiać.
– Pani Ewa dała tylko dobry przykład, no i ogłosiła rozpoczęcie sezonu, ale decyzja była moja – zaznacza. – I absolutnie tej decyzji nie żałuję, bo kąpiel była super – cieszy się. – Żadnego szoku termicznego, bo temperatura wody była zbliżona do temperatury powietrza – tłumaczy.

Zaprzyjaźniona z zimnem
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że cała czwórka zanurzyła się dość głęboko, bo aż po klatki piersiowe. W październiku, przy plus trzynastu stopniach!
– Mnie było o tyle łatwiej, że jestem już trochę zaprzyjaźniona z zimnem – wyjawia pani przewodnicząca. – Wchodziłam już kiedyś do przerębla, choć miało to miejsce po wyjściu z suchej sauny. Poza tym uwielbiam korzystać z krioterapii. Polega to na wejściu do kriokomory, gdzie panuje temperatura rzędu minus 110- minus 117 stopni – wyjaśnia.
Oczywiście są różnice, bo krioterapia ma miejsce w pomieszczeniu, a kontakt z mroźnym środowiskiem trwa bardzo krótko.
– Ale są i podobieństwa – mówi Małgorzata Salwa-Haibach. – Po krioterapii człowiek powinien się rozgrzać, np. na siłowni. Podobnie rozgrzewka jest konieczna po morsowaniu. Może to być np. trucht na plaży.
Zaniedbanie rozgrzewki, wejście z chłodnej wody od razu do ciepłego samochodu może oznaczać podobny kryzys, jak chociażby po maratonie, czyli załamanie układu odpornościowego.
– Dlatego niektórzy po pierwszym morsowaniu zniechęcają się i rezygnują z kolejnych – wyjaśnia pani przewodnicząca.

Motywacja ważna
Żeby wrócić, ba, żeby w ogóle zacząć, potrzebna jest silna motywacja, przekonanie, że morsowanie jest dla człowieka dobre. A właściwie czy naprawdę jest?
– Oczywiście! –nie ma wątpliwości nasza rozmówczyni. – Jeśli nie zapomina się o rozgrzewce, morsowanie wzmacnia odporność. Wpływa też na kondycję skóry i urodę. A u sportowców przyspiesza leczenie kontuzji i poprawia ogólną kondycję. Np. niemieccy kolarze przed i po każdym treningu wchodzą do kriokomory – zaskakuje nas.
Morsowanie nie jest jednak wskazane dla osób, które mają problemy z sercem czy krążeniem. W razie wątpliwości warto więc poprosić o poradę lekarza.

Krzysztof Ulanowski