Kiedy rolnik ma się weselić?

Pogoda tego lata niekoniecznie była zgodna z życzeniami rolników. Mieszkańcy Chludowa i innych wsi pracowali jednak ciężko, by uzyskać jak najlepsze zbiory. Zasłużyli na świętowanie.

Dożynki, czyli święto plonów, rolnicy tradycyjnie obchodzą pod koniec lata. Nasze gminne dożynki od lat odbywają się w Chludowie.

Skąd się bierze chleb?
W tym roku, podobnie jak i w poprzednim uroczystości poprowadził Jacek Kaczmarski, który w imieniu sołtys Haliny Gramsch powitał najpierw mieszkańców, a następnie znamienitych gości.
– Witam wójta Grzegorza Wojterę, radną powiatową Grażynę Głowacką, a także przedstawicieli mediów – skłonił się.
Prowadzący wyjaśnił też tym, którzy jeszcze tego nie wiedzieli, na czym polega święto plonów.
– To przegląd tradycyjnych zwyczajów i obrzędów – zaznaczył. – No i zabawa. Bo kiedy rolnik ma się weselić, jeśli nie po żniwach? – zapyta retorycznie.
Po tym wystąpieniu przez tereny dożynkowe przemaszerował korowód grupy wieńcowej. Następnie Jacek Kaczmarski przedstawił zgromadzonym starostów dożynek, którymi okazali się gospodarze z sąsiedniego Zielątkowa.
W dalszej kolejności krótko przemówił gospodarz gminy, czyli wójt Grzegorz Wojtera.
– Witam zarówno mieszkańców wsi, jak i gminy oraz gości z Europy – rozpoczął. – Skąd się bierze chleb? Z „Biedronki”? – zapytał. – Nie, z ciężkiej pracy rolnika. Jabłko też nie rośnie w koszyku w sklepie, lecz w sadzie.
To niby oczywistości, ale czy zawsze doceniamy tych, którzy nas żywią?

Wsi wesoła
List od premiera Mateusza Morawieckiego odczytały kolejno Katarzyna Walkiewicz, pełnomocniczka PiS w gminie Suchy Las, a także radna powiatowa Ewa Kuleczka-Drausowska.
– Wsi spokojna, wsi wesoła – rozpoczęła K. Walkiewicz. – Polska to nie tylko duże miasta, ale także wsie i miasteczka. W pocie czoła i bólu rodzą się plony pracy rolnika. Dziękuję za ten rolniczy trud.
– Chleb to dar od Pana Boga – podkreśliła radna Ewa Kuleczka-Drausowska.
– Nadszedł czas podziękowań za zdrowie, plony i pomyślność – powiedziała krótko sołtys Halina Gramsch.
Atrakcją uroczystości był też korowód maszyn. Bacznie obserwowało go jury, w skład którego wchodzili Magdalena Przystałowska z Lokalnej Grupy Działania „Kraina Trzech Rzek”, dyr. Andrzej Ogórkiewicz z CKiBP oraz radna powiatowa Grażyna Głowacka.
Tymczasem na scenę wszedł Zbigniew Hącia, wiceprzewodniczący Rady Gminy i mieszkaniec Chludowa.
– W imieniu Rady Gminy chciałbym podziękować rolnikom za ich trud – skłonił się nisko. – Święto plonów obchodzimy w naszej gminie od lat. Kontynuujmy tę tradycję – zaapelował. – Życzę wszystkim zgromadzonym wesołej zabawy! – zakończył.

Zmagania z naturą
W imieniu posła Bartłomieja Wróblewskiego przemówił jego asystent:
– Pan Bóg pobłogosławił, a ziemia plon wydała. Nie byłoby jednak tego plonu, gdyby nie wasza praca. Życzę wam zdrowia, pomyślności i wszelakiego dobra.
Odczytano też list od marszałka województwa Marka Woźniaka:
– Dziękuję organizatorom za zaproszenie na tę uroczystość. Święto u schyłku lata służy wyrażeniu wdzięczności za uzyskane zbiory, jednakowoż uroczystość wzmacnia również poczucie wspólnoty lokalnej społeczności. Chciałbym wyrazić swój wielki szacunek dla mieszkańców wsi, którzy niejednokrotnie musieli zmagać się z naturą. Wielkopolska kojarzy się z obszarami rolniczymi, a także z wysokimi standardami tychże upraw. Życzę wam podejmowanych z powodzeniem, nowych wyzwań oraz sukcesów, osiągania celów.

Cała rodzina strzela
Po przemówieniach oficjeli nadszedł czas na część artystyczną. Wystąpiły zespoły z terenu naszej gminy: Chludowianie, Biedruskowianie i Dębowy Liść. Mieszkańcy podziwiać też mogli występy artystów z zagranicy, a w tym chóru Maria z Sankt Petersburga oraz Barw Podola z Ukrainy.
Nie brakowało także innych atrakcji, jak cuda z baloników, malowania na talerzach, zdjęć robionych polaroidem czy zaplatania włosów dziewczętom. A nieco z boku, w bezpiecznej strefie trwało szkolenie w strzelaniu z łuku. Szkolenie prowadził Tomasz Jankowski, zaś łuk dzierżył w dłoniach także jego synek Miłosz.
– Strzelamy hobbystycznie – zaznaczył pan Tomasz. – Używamy łuków tradycyjnych, z drewna i laminatu, wykonanych w Polsce, prostych, bez celowników – wyjaśniał dalej fachowo. – Dla dzieci mamy łuki z mniejszą siłą naciągu – dodał, spozierając na Miłosza.
– Cała moja rodzina strzela – podkreślił chłopiec. – Tata, ja, brat i wujek. Tylko mama nie strzela – dodał uczciwie.

Jerzy Berger