Silna, niepodległa Ukraina jest ważna dla Polski. Natomiast dla całej Europy ważna jest Ukraina europejska. Jak to wygląda w tej chwili, sprawdzali na miejscu przedstawiciele gminy Suchy Las.
W delegacji, która odwiedziła zaprzyjaźniony z naszą gminą Hniwań, znaleźli się prezes ZGK Jerzy Świerkowski, radny Krzysztof Pilas, Andrzej Korpowicz, który w Urzędzie Gminy odpowiada za sprawy bezpieczeństwa, a także wiceprezes Piotr Dolata z Orkiestry Dętej Chludowo.
Ważna wizyta
– Byłem tam jedynym radnym, czułem się więc w pewnym sensie reprezentantem Rady Gminy – podkreśla Krzysztof Pilas. – Była to dla mnie bardzo ważna wizyta, bo zdaję sobie sprawę, że niepodległa Ukraina jest gwarancją niepodległej Polski, bo oddziela nas od Rosji – dodaje. – Poza tym znam Ukraińców, którzy mieszkają w naszej gminie i wiem, że są to przyjaźni, życzliwi ludzie. Nie zaskoczyła mnie więc ogromna, prawdziwie słowiańska gościnność, z jaką spotkaliśmy się w Hniwaniu.
Zanim jednak nasza delegacja znalazła się w tym mieście, musiała pokonać szmat drogi. Podróż w jedną stronę zajęła im około doby. Z Poznania polecieli samolotem do Warszawy, a stamtąd kolejnym do Kijowa. Sprzed kijowskiego lotniska zabrał ich samochód. Niecałe 300 km do Hniwania pokonali w sześć godzin.
– Nie da się ukryć, że drogi są gorsze od naszych – konstatuje K. Pilas.
W Hniwaniu delegaci zjedli tylko kolację i poszli spać.
– Jeżeli chodzi o miejscowe jedzenie, trzeba przyznać, że było pyszne – chwali pan radny.
Na Ukrainie delegaci spędzili dwa kolejne dni. Towarzyszył im miejscowy tłumacz Wiktor Purdyk, który dobrze poznał język polski, bo przez dłuższy czas mieszkał i pracował we Wrocławiu. Niestety, ze względu na napięty plan na turystykę naszym delegatom nie pozostało zbyt wiele czasu.
– W zasadzie zwiedziliśmy tylko piękny kościółek – mówi radny Pilas. – Pierwotnie była to świątynia katolicka, w czasach sowieckich w budynku mieściła się fabryka łożysk tocznych, a w wolnej Ukrainie kościół został zwrócony katolikom. Dziś opiekują się nim ojcowie oblaci.
Jesteśmy wzorem
Andrzej Karpowicz z UG, z racji swojej funkcji, zwracał na Ukrainie uwagę przede wszystkim na szeroko pojęte sprawy bezpieczeństwa.
– Niestety, widać różnicę – nie ukrywa. – My mamy np. 10 dobrze wyposażonych wozów strażackich, a cała gmina Hrywań jednego ziła z 1961 r. My mamy nie tylko zawodową straż pożarną, ale i OSP. Na Ukrainie ochotniczej straży nie ma. U nas jest system esemesowego powiadamiania o niebezpieczeństwach, a na Ukrainie nie ma. Jest tam natomiast wola, żeby korzystać z naszych doświadczeń, co dobrze wróży. Burmistrz Wołodymyr Kuleszow widział przecież naszą jednostkę w Golęczewie i nie krył zachwytu.
Jeśli faktycznie Hniwań będzie czerpać wzorce z gminy Suchy Las, sam może stać się wzorem dla reszty Ukrainy.
– U nas przecież standardy są wyższe niż polska średnia – wyraża opinię Andrzej Karpowicz. – Byłem wcześniej w niemieckim Isernhagen i uważam, że nie mamy się czego wstydzić – zaznacza.
Prezes Jerzy Świerkowski przyglądał się na Ukrainie gospodarce odpadami, a także infrastrukturze: drogom, chodnikom i systemowo wodno-kanalizacyjnemu. O drogach wspomnieliśmy już zresztą wyżej.
– Droga z Kijowa była dziurawa – kiwa głową Jerzy Świerkowski. – Natomiast na wsiach drogi są najczęściej szutrowe. Wyjeżdżony asfalt leży zazwyczaj na głównej ulicy. Plus jest taki, że ulice są zwykle szerokie, więc kiedy dojdzie do ich modernizacji, nie będzie problemu z wykupem gruntów – zauważa.
Spadek po imperium
Dla przybyszów z Polski czy szerzej z Zachodu irytujące mogą być też drobiazgi, jak zbyt nisko umieszczone pionowe znaki drogowe oznaczające przejście dla pieszych. Kierowca może ich nie zauważyć, a pieszy uderzyć się w głowę.
Natomiast stan dróg to smutny spadek po czasach, kiedy rządziła tu Moskwa. Wtedy władze imperialne niekoniecznie inwestowały na prowincji. Teraz młode państwo niekoniecznie ma na inwestycje pieniądze.
– Trwająca wojna na wschodzie kraju też kosztuje – dodaje Krzysztof Pilas.
– Jeżeli chodzi o odpady, władze Hniwania próbują wprowadzić model sucholeski, próbują segregować – mówi J. Świerkowski. – Są na tym etapie, na którym my byliśmy ćwierć wieku temu.
Segregacja w Hniwaniu wygląda jednak inaczej niż w gminie Suchy Las. Nie ma pojemników na plastik, szkło czy makulaturę. Śmieciarka przyjeżdża pod dom i trąbi, a ludzie schodzą i wrzucają odpady do śmieciarki. Segregują je pracownicy firmy, która zajmuje się gospodarką odpadami.
– Miejscowe władze chcą korzystać z naszych doświadczeń, wymaga to jednak pieniędzy na pojazdy i pojemniki, a także systemu prawnego – podkreśla prezes Świerkowski. – Ale pewnie w końcu się uda, bo Ukraińcy coraz bardziej będą rozumieć, że środowisko naturalne wymaga ochrony.
Delegacja odwiedziła też kilka miejscowych szkół.
– W środku było schludnie, ale widać też było, że budynki są wyeksploatowane – ocenia Jerzy Świerkowski. – Z drugiej strony mieszkańcy tamtejszych wsi są niesamowicie zintegrowani. Kwitnie życie towarzyskie, ale także i artystyczne. Może u nas jest więcej np. placów zabaw, ale tam ludzie bardziej cenią to, co mają – podsumowuje sentencjonalnie.
Europejska przyszłość
Jaka przyszłość czeka Ukrainę? W najbliższym czasie kraj ten nie stanie się raczej członkiem Unii Europejskiej. Na przeszkodzie stoją zarówno wojna z Rosją, jak i przepaść gospodarcza, która wciąż istnieje pomiędzy Ukrainą a Zachodem. Kiedyś jednak akcesja nastąpi. Jaką rolę może spełnić Ukraina w europejskich strukturach?
– Mogłaby być spiżarnią Europy – uważa J. Świerkowski. – O ile oczywiście zachodnioeuropejscy rolnicy na to pozwolą – zastrzega.
Póki co, możemy liczyć na dalszą współpracę pomiędzy Hniwaniem a gminą Suchy Las. Czas na kolejne wizyty. Władze obu gmin chcą, żeby Ukrainę odwiedzała polska młodzież, a Polskę – ukraińska.
Krzysztof Ulanowski