Wernisaż fotografii Małgorzaty Świtońskiej
Magiczna moc aparatu fotograficznego, wsparta naturalnym światłem oraz talent fotografa, bezgranicznie kochającego zwierzęta – wszystkie te elementy złożyły się na sukces wystawy prac Małgorzaty Świtońskiej. Na jej wernisaż w sucholeskim Centrum Kultury przybyły tłumy gości, a otwierająca go Matylda Strebejko-Komarowska podkreśliła:
– Uchwycenie tego jedynego momentu mówi nam wiele nie tylko kunszcie fotografa, ale i o koniach, zwierzętach niezwykłych. Ten jedyny moment pozwala nam zajrzeć w głąb duszy magicznego zwierzęcia, zobaczyć je w ruchu, pełnej dynamice. Pochylić się nad pięknem tego niezwykłego towarzysza naszego życia. Cieszymy się, że pani Małgorzata – jako nasza mieszkanka – zechciała skorzystać ze wsparcia Centrum Kultury i zaprezentować swoje wyjątkowe prace właśnie u nas.
Liczba zgromadzonych gości, zapełniających szczelnie hol CKiBP, mile zaskoczyła samą artystkę.
– Nie sądziłam, że aż tylu ludzi kocha konie, a bardzo mnie to cieszy. Fotografia w dobie powszechnej dostępności bardzo dobrego sprzętu stała się trudną „działką” jako profesja i może w chwili obecnej, dzięki dostępności programów typu Photoshop, przeżywa swego rodzaju rozłam. Przynajmniej ja tak to odbieram. Są osoby, które chcą trzymać się tego, co od zawsze było istotne w fotografii. Są też tacy, którzy uważają, że można fotografię przerobić „od stóp do głów”. To podejście jest dla mnie bliższe grafice komputerowej niż fotografii. Ja pozostanę wierna sobie, będąc fotografem, który chwyta moment, szuka odpowiedniego światła i pleneru, ingerując programem do obróbki jedynie delikatnie w światło-cień czy kontrast – mówiła Małgorzta Świtońska, witając gości. – Bardzo się cieszę, że mogę dzielić się z wami swoją pasją. Nie byłoby mnie tu dziś, gdyby nie pomoc wielu serdecznych osób i instytucji. Dziękuję pracownikom Centrum Kultury za pomoc w organizacji tego przedsięwzięcia oraz salonowi Toyota Ukleja za wsparcie finansowe. Martwiąc się o fundusze na sfinansowanie wystawy skontaktowałam się z salonem Toyoty, umówiłam na spotkanie z dyrektorem Pawłem Gurszem tak po prostu, z ulicy. I spotkałam się z ogromną życzliwością, za którą jestem bardzo wdzięczna.
Goście wernisażu byli pod wrażeniem kunsztu fotograficznego Małgorzaty Świtońskiej, podziwiając szczególnie jej wielką wrażliwość i umiejętność operowania światłem.
– Moim zdaniem zdjęcia są przepiękne. Konie to wspaniałe zwierzęta, które w ruchu prezentują się cudownie, a pani Małgorzacie udało się idealnie uchwycić grę światła i cienia. Tę magię przemijającej chwili, która dzięki zatrzymaniu w kadrze trwa wiecznie. Największe wrażenie zrobiło na mnie zdjęcie gniadego konia, zwróconego lekko w lewo. Światło padające na jego pysk wydobywa jego niesamowitą grację. Miałam już wcześniej okazję podziwiać fotografie pani Małgosi i zawsze zachwyca mnie gra światła, która wyróżnia jej prace – mówiła Joanna Szymczak.
Na wernisażu Małgorzaty Świtońskiej nie mogło zabraknąć państwa Danieli i Aleksandra Robaszkiewiczów oraz Eugeniusza Lisa, mieszkańców Złotkowa, sąsiadów artystki.
– Natura, konie, ruch – jest w tym coś, co do mnie przemawia. Szczególnie gdy temat ten ilustrują doskonałe zdjęcia, które z ogromną przyjemnością, nie po raz pierwszy zresztą, podziwiam – mówił Eugeniusz Lis.
– Autorka ma niesamowitą smykałkę. Czuje się, że kocha konie, które wcale nie są łatwym obiektem do fotografowania. Będziemy więc ją wspierać, bo jest znakomitym fotografem i – pozwolimy sobie na małą dygresję – bardzo dobrym człowiekiem, co wiemy jako sąsiedzi – dodali z przekonaniem państwo Robaszkiewiczowie.
Karolina Bańka