Nie święci pierogi lepią

Dzieci paradowały po pierogarni „Bumerang” w Złotnikach w wysokich, kucharskich czapkach. W tle słychać było kolędy. Tak wyglądały przygotowania do Wigilii w ramach „Warsztatów lepienia pierogów, zdobienia pierników i gotowania zupy”.

Warsztaty odbyły się w grudniu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia.

Wspólna praca w grupach
Z inicjatywą wystąpiła Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2 na osiedlu Wichrowe Wzgórze w Poznaniu. Wcześniej nauczyciele zwracali się z prośbą o pomoc do kilku poznańskich lokali, ale pozytywnie zareagowała dopiero restauracja z naszej gminy. Do Złotnik przyjechali uczniowie z klasy trzeciej.


– Dzieci podzieliliśmy na trzy grupy – mówi Anna Zielazek, współwłaścicielka pierogarni „Bumerang”. – Pierwsza grupa zdobiła pierniki i lepiła pierogi z masy solnej. Pierogów tych nikt oczywiście nie jadł; młodzi kucharze zabrali je do swoich domów jako miłą pamiątkę.
Drugi zespół pracował w kuchni razem z dorosłymi kucharzami. Pod czujnym okiem Huberta Anteckiego – szefa kuchni i współwłaściciela Pierogarni Bumerang uczniowie przygotowywali zupę grzybową, wzbogacali swoją wiedzę na temat potraw wigilijnych, a także… płakali przy krojeniu cebuli. Cóż, już Winston Churchill wiedział, że sukces nieraz trzeba okupić łzami…

Wigilia inna niż wszystkie
Trzecia grupa lepiła pierogi, już takie do zjedzenia, nie z soli. Dzieci nawet samodzielnie  zarabiały i wałkowały ciasto.
– Wszyscy uczniowie przywieźli ze swoich domów fartuszki, zaś od nas otrzymali czapki. Zostali też przeszkoleni z zasad bhp oraz odbyli wycieczkę po całej restauracji, poznając tajniki naszego zawodu – podkreśla Anna Zielazek. –  warto było włożyć wysiłek w ten projekt; większości z nich nie można było potem od lepienia pierogów oderwać – śmieje się.
Zadowolona z udanego przedsięwzięcia jest też Lidia Hoffmann, wychowawczyni klasy trzeciej:
– Tym bardziej, że pomysł był mój – mówi z dumą. – Co roku organizujemy Wigilię w klasie, ale tym razem chcieliśmy spędzić ją inaczej, na zewnątrz. No i udało się, z czego cieszę się tym bardziej, że to moja ostatnia Wigilia z tą klasą; dzieci kończą już edukację wczesnoszkolną.
Pomysł należał do nauczycielki, zaakceptowała go restauratorka, zaś restaurację znalazł rodzic:
– Niestety, inne lokale, w tym poznańskie, nie były tak otwarte – ubolewa Sylwia Kaczmarek, mama jednego z uczniów. – Na szczęście nie ograniczałam się do Poznania. Zadzwoniłam do Pierogarni w Złotnikach i był to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu dzieci lepiej poznają tradycje Bożego Narodzenia.

Tradycja jest bardzo ważna
Tradycje, dodajmy, nie tylko kulinarne. Warsztaty bowiem miały miejsce w dzień, zaś  wieczorem dzieci i rodzice spotkali się w Pierogarni na części artystycznej. Było wspólne śpiewanie kolęd, no i oczywiście wieczerza, w trakcie której rodzice mogli obejrzeć swoje kucharzące pociechy na pokazie slajdów i skosztować samodzielnie przez nie przygotowanych potraw.
– Tradycja jest bardzo ważna – podkreśla Lidia Hoffmann. – Niestety, dziś wiele jej elementów zanika. Dzieci na przykład nie wiedziały, do jakich potraw używa się grzybów. Teraz już na pewno będą to wiedzieć!
– Dotychczas nie miałem pojęcia, jak się robi pierogi – wyznaje Kuba, jeden z uczniów. – A teraz może nawet w domu zajmę się ich przygotowaniem?
Cóż, w końcu nie święci lepią… pierogi. Nauczyć się tej sztuki może każdy. Tym łatwiej, jeśli jest to nauka przez zabawę.
– Jestem pozytywnie zaskoczona, że dzieciom tak ładnie wyszło kucharzenie – mówi nam Michalina Kulupa, z zawodu pedagog, a w „Bumerangu” zatrudniona jako kelnerka. Pani Michalina opiekowała się uczniami w trakcie warsztatów.
– Bez naszej wspaniałej załogi nic by się nie udało – podkreśla Anna Zielazek. – Pracownicy się naprawdę zaangażowali i bardzo im za to dziękuję!
Krzysztof Ulanowski
Fot. A. Łęcka