Pierwsza po wakacjach sesja Rady Gminy znów trwała do późnego wieczora – pomimo apeli przewodniczącej o samodyscyplinę. Rajcy toczyli długie spory o plany zagospodarowania przestrzennego. Niektóre głosowania trzeba było też powtarzać, nawet dwukrotnie, bo pojawiały się problemy z liczeniem głosów.
Ale zaczęło się od miłego akcentu – pojawiła się delegacja Orkiestry Dętej Chludowo w osobie wiceprezes Joanny Mazurek, kapelmistrza Krzysztofa Żeleśkiewicza i flecistki Kingi Piechowiak. Pani Kinga zagrała dla radnych, którzy nagrodzili ją burzą oklasków.
Orkiestra gra
– Dziękuję wam za wsparcie – zwrócił się do Wysokiej Rady Krzysztof Żeleśkiewicz. – Bez was nie byłoby nas – przyznał. – W ciągu pięciu lat odnieśliśmy duży sukces, a ostatnio zajęliśmy pierwsze miejsce podczas I Turnieju Wielkopolskich Orkiestr Dętych im. Franciszka Schuberta – dyrygent pokazał rajcom Złoty Róg, a przewodnicząca Małgorzata Salwa-Haibach i jej zastępca Zbigniew Hącia złożyli kapelmistrzowi i jego towarzyszkom serdeczne gratulacje.
– Jako zwycięzcy w sierpniu 2016 r. organizujemy turniej w Chludowie, w czasie dożynek – poinformowała radnych Joanna Mazurek. – Będzie też koncert z okazji 70-lecia naszej orkiestry i poczęstunek. Zapraszamy – uśmiechnęła się do zebranych.
Po tych wzajemnych grzecznościach, Wysoka Rada przystąpiła do właściwej pracy. Wójt Grzegorz Wojtera zwrócił się z wnioskiem o wykreślenie z planu obrad punktu dziesiątego, czyli głosowania nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego dla działki nr 13/8 w Biedrusku.
– Inaczej wojewoda lub sąd administracyjny może orzec o nieważności uchwały – ostrzegł gospodarz gminy. – Przed głosowaniem wójt powinien bowiem przeprowadzić analizę, ustalić zakres prac i przygotować materiały.
– Zgadza się, to samo mi powiedziała pani mecenas – kiwnęła głową przewodnicząca Salwa-Haibach.
– Spodziewam się jednak, że po wypełnieniu procedur plan zostanie wywołany – upewnił się przewodniczący klubu „Gmina Razem” Michał Przybylski.
Wójt uspokoił, że tak. I większość radnych przekonał. Za wykreśleniem kontrowersyjnego punktu zagłosowało 11 osób, wstrzymała się radna Agnieszka Targońska, a przeciw zagłosowało dwóch rajców z Biedruska.
Żeby nowi nie rozjechali
Jednak chwilę potem rozpoczął się spór. Przewodnicząca Salwa –Haibach zaproponowała wykreślenie także punktu szóstego. Innymi słowy chodziło o niegłosowanie planu dla działek nr 276/14, 276/79 i 276/80 w Złotnikach.
– Chodzi o to, że mieszkańcy wnieśli do projektu liczne uwagi, moim zdaniem słuszne, dotyczące komunikacji – kontynuowała przewodnicząca. – Tymczasem wójt nie miał możliwości odniesienia się do tych uwag. Plan możemy procedować w przyszłości, kiedy będziemy gotowi do rozwiązania problemów komunikacyjnych.
– Zaskoczę panią, bo wydałem jednak zarządzenie o odrzuceniu pięciu uwag – powiedział wójt.
– Rzecz wprawdzie nie dotyczy mojej miejscowości, apelowałbym jednak o rozwagę, bo mówimy o nowym osiedlu dla 400 mieszkańców, co oznacza ok. 800 samochodów – ostrzegł radny Michał Dziedzic. – Większość z tych samochodów rano pojedzie do Poznania, a po południu powróci do Złotnik, co oznacza wzmożony ruch zarówno w Suchym Lesie, jak i na osiedlu Grzybowym. Wszyscy się cieszymy, że gmina się rozwija, ale starajmy się uniknąć negatywnych skutków tego rozwoju, żeby nowi mieszkańcy nas nie porozjeżdżali.
– Komisja Finansowo-Budżetowa i Rozwoju Gospodarczego już zdecydowała, że nie będzie opiniować tego planu – oświadczył krótko radny Dariusz Matysiak, przewodniczący tejże komisji.
– Za chwilę dowiemy się, że uchwalenie planu będzie możliwe dopiero wówczas, kiedy już zbudujemy wszystkie ronda i skrzyżowania – zauważył cierpko wójt Wojtera. – Tyle, że oznaczać to będzie pięcio-, a może nawet i piętnastoletni poślizg – uprzedził.
– Ja w każdym razie z głosowania się wycofuję, bo wykonywałem usługę dla największego podmiotu, który chciałby inwestować na objętym planem terenie – oświadczył radny Jarosław Ankiewicz.
Ostatecznie radni nieznaczną większością, bo ośmioma głosami, zadecydowali o wykreśleniu punktu z porządku obrad.
Jak chronić cieki?
Chwilę potem, podczas głosowania nad protokołem poprzedniej sesji, Wysoka Rada osiągnęła jednomyślność (protokół przyjęto), zaraz znów jednak zaczęto się kłócić, tym razem o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący okolic Węzła Złotkowo.
– Komisja Finansowo-Budżetowa zajęła w tej sprawie negatywne stanowisko – rozpoczął radny Dariusz Matysiak.
– Głosy rozłożyły się równo, czyli komisja nie zajęła stanowiska – zaoponował wójt.
– Według pani mecenas oznacza to jednak stanowisko negatywne – ucięła przewodnicząca Salwa-Haibach.
Do projektu planu mieszkańcy zgłosili szereg uwag, dotyczących kwestii ekologicznych, jak poszerzenie pasów zieleni, odsunięcie planowanych dróg od cieków wodnych, zwiększenie na niektórych terenach udziału powierzchni biologicznie czynnej itp. Wszystkie te uwagi Wysoka Rada odrzuciła, choć za każdym razem niewielką większością głosów, a czasem nawet przy pięciu głosach wstrzymujących się. To właśnie podczas głosowania tychże uwag, pani przewodnicząca nie mogła doliczyć się niektórych głosów, w wyniku czego głosowanie powtarzano, bywało, że nawet dwukrotnie.
Potem ogłoszono pięciominutową przerwę, po której radna Agnieszka Targońska zgłosiła własny projekt uchwały, w większym stopniu uwzględniający problemy ekologiczne objętego planem obszaru.
– Teraz to tereny rolnicze – tłumaczyła Agnieszka Targońska. – Drastyczne zmiany oznaczać będą naruszenie równowagi ekologicznej, tym bardziej, że warunki wodne są tam niesprzyjające, a w przeszłości grunty niejednokrotnie były już zalewane.
– Projekt mówi o 10 metrach zieleni po obu stronach cieku wodnego – powstał ze swego miejsca radny Jarosław Ankiewicz. – Kompromisowo proponuję osiem metrów.
– Rowy melioracyjne są ważne dla ekosystemu, co widać na przykładzie Strzeszynka – przypomniał radny Krzysztof Pilas. – Im większa strefa, tym będzie bezpieczniej, tym bardziej, że na betonowym podłożu woda spływa gwałtownie. Przygotujmy plan tak, by za 30 lat nie pukać się w głowę – apelował.
– To ma być teren przemysłowy – podkreślił wójt. – Osiem metrów to dużo. Żaden inwestor tej ziemi nie kupi, jeśli na brzegu rowu o szerokości stołu rozciągać się będzie strefa trzydziestometrowa.
– Nie ma już mowy o 30 metrach, natomiast nie jesteśmy specjalistami, by uznać, że osiem metrów wystarczy – sprzeciwiła się Małgorzata Salwa-Haibach.
– Jednak w pierwszym projekcie specjaliści przyjęli strefę o szerokości tylko pięciu metrów – zwrócił uwagę wójt Wojtera.
– Zapewne w interesie inwestora – skwitowała radna Salwa-Haibach.
– Widzę, że szukacie sposobu, by planu nie uchwalić lub uchwalić plan ukierunkowany na ochronę środowiska – zirytował się wójt. – Poza tym pamiętajmy, że dokumentem wyjściowym jest mapa melioracyjna, a nie zdjęcie satelitarne. Rowami melioracyjnymi są cieki, które znajdują się na tej mapie, a nie samowolki.
– Po prostu nie chcemy zabetonować gminy – odpowiedział K. Pilas.
– Ale celem naszej produkcji jest wypuszczenie produktu na rynek, a nie procedowanie w nieskończoność – odciął się wójt.
– Rada to 15 osób, a niektóre z nich mogą mieć inną opinię niż pan – rozłożyła ręce M. Salwa-Haibach.
– Ten teren to wizytówka gminy, sam pan wójt tak mówił – przypomniał K. Pilas. – Uchwalmy ten plan porządnie, a czas nie gra roli.
Ostatecznie ośmioma głosami przyjęto projekt Agnieszki Targońskiej.
Nie chcemy stodół!
W czasie dyskusji nad planem zagospodarowania przestrzennego dla rejonu ulicy Jagodowej w Suchym Lesie bardzo często jako przykład negatywny wspominano o tzw. „stodole” przy ulicy Zawilcowej. Chodzi o duży budynek wielorodzinny, który nie pasuje do charakteru tej willowej uliczki. Chodzi oczywiście o to, by podobne „stodoły” nie powstały w przyszłości. Rozwiązaniem mogłoby być zastrzeżenie, że na terenie objętym planem powstawać mogą co najwyżej domy dwurodzinne. Czy jednak właściciele działek budowlanych nie uznają, że nowy plan obniża wartość ich nieruchomości? I czy nie zażądają od gminy odszkodowań?
– Plan obejmuje duży obszar, więc i takich roszczeń może być dużo – zafrasowała się radna Targońska. – Niektórzy inwestorzy kupowali przecież działki, licząc na to, że dokonają inwestycji jeszcze pod rządami poprzedniego planu zagospodarowania przestrzennego.
– Nie bałbym się tego, musimy się z problemem zmierzyć – zagrzewał do boju radny Pilas.
Na razie nad problemem zastanawia się zatrudniony przez gminę ekspert – specjalista od prawa administracyjnego.
Siedzący w ławach dla publiczności właściciel posesji przy ulicy Powstańców Wielkopolskich zwrócił uwagę na jeszcze jeden problem:
– Proszę o wyraźnie oddzielenie terenów usługowych od mieszkaniowych – zaapelował. – Tuż obok naszej posesji działało nielegalne przedszkole, dofinansowywane przez gminę. Musieliśmy znosić hałasy, a pragniemy spokoju na stare lata. Jakieś prawa chyba w gminie mamy, chyba nie liczą się wyłącznie partykularne interesy przedsiębiorców? – pytał retorycznie.
– Protestuję, przedszkole nie działało nielegalnie – zerwał się natychmiast z miejsca radca prawny, reprezentujący rzeczoną placówkę.
Przewodnicząca Salwa-Haibach przypomniała, że to nie czas i miejsce na taką polemikę, a o głos ponownie poprosiła radna Targońska:
– Kiedy otrzymamy gotową opinię eksperta w sprawie ewentualnych odszkodowań? – zapytała.
– Na razie niewiadomo – rozłożył ręce wójt Wojtera.
Bez złotych kranów
Dyskusja rozgorzała ponownie przed głosowaniem projektu uchwały o zmianie uchwały budżetowej na rok 2015. Poszło o koszt remontu toalet szkolnych.
– Jestem doprawdy zdumiona, że kosztorys dla toalet o powierzchni 40 m2 opiewa na 60 tys. zł – kręciła głową Małgorzata Salwa-Haibach.
– A czy pani wie, ile kosztuje założenie pionów kanalizacyjnych? – zapytał wójt. – To może być nawet połowa kosztów, bo mamy do czynienia ze starą substancją. Na pewno nie kładziemy hiszpańskich płytek i nie montujemy złotych kranów – ironizował.
– A ja wymieniałem pion w bloku i to był koszt rzędu 200 – 300 zł – powstał ze swego miejsca radny Matysiak.
– Proszę państwa, ja nie jestem specjalistą, kosztorys do wglądu jest w urzędzie – uciął te spekulacje wójt Wojtera.
Ostatecznie radni przegłosowali zmiany w budżecie jedenastoma głosami przy dwóch wstrzymujących.
Wizyta Ukraińców
Pod koniec tej części sesji doszło jeszcze do krótkiej dyskusji na temat nazw ulic. Jak zwykle w tej sprawie głos zabrał radny Ryszard Tasarz, z zawodu strażak:
– Mamy tak piękny język polski – podkreślał. – Tymczasem ulicom ciągle nadajemy takie same nazwy, jak Leśna, Krótka czy Rolna. A przecież strażak z Poznania nie musi dobrze znać Suchego Lasu, Golęczewa czy Złotkowa. Mogą mu się te miejscowości pomylić. Pamiętajmy, im bardziej zróżnicowane będą nazwy, tym szybciej straż pożarna trafi na miejsce pożaru – zakończył dobitnie.
W ramach informacji wójta gminy, głos zabrał zarówno wójt Grzegorz Wojtera, jak i jego zastępca Marcin Buliński. Ten drugi poinformował m.in. o początku prac w rejonie ulic Diamentowej i Perłowej.
– Właśnie trwa budowa kanalizacji – powiedział. – Wykonawcą jest Hydrotech.
Z kolei wójt Wojtera przypomniał, że naszą gminę mają odwiedzić samorządowcy i działacze organizacji demokratycznych z Ukrainy.
– Wizyta odbędzie się w dniach 9 – 12 listopada – poinformował.
Przewodnicząca rady Małgorzata Salwa-Haibach przekazała radnym informację, że odpowiedzi na ich interpelacje z poprzedniej sesji znajdują się na stronie BIP. Dodała też, że firma Santer, działając w imieniu wspólnot mieszkaniowych z osiedla Poziomkowego, zwróciła się z pismem na temat monitoringu na terenie tegoż osiedla.
W ramach informacji przewodniczących poszczególnych komisji Rady Gminy, Krzysztof Pilas powiedział o tym, że członkowie Komisji Społecznej odwiedzili dzieci i młodzież na półkoloniach organizowanych przez OPS, a Agnieszka Targońska z Komisji Komunalnej i Ochrony Środowiska mówiła o tym, że działacze Polskiego Klubu Ekologicznego zbadali ścieki w rowie w okolicach ogrodów działkowych.
– Zastanawialiśmy się nad skanalizowaniem POD, w końcu jednak uznaliśmy, że to nieopłacalne i niewykonalne – westchnęła.
Członkowie komisji wraz z urzędnikami UG badają też, czy na jednej z działek przy ulicy Fortecznej nie pojawił się barszcz Sosnowskiego.
Sto pytań do…
Pod sam koniec sesji radny Zbigniew Hącia dociekał, dlaczego próg zwalniający na ulicy Kościelnej w Chludowie jest nieoznakowany.
– Kierowca autobusu go nie zauważył i pojazd został uszkodzony – ubolewał.
– Próg jest tak skonstruowany, że nie powinien był uszkodzić autobusu – dziwił się wicewójt Marcin Buliński. – Być może kierowca jechał za szybko – wyraził przypuszczenie.
Z kolei radny Włodzimierz Majewski dopytywał wójta Wojterę, czy ten jest zainteresowany powstaniem przejścia dla pieszych przez ulicę Szkółkarską, na wysokości skrzyżowania z Poziomkową.
– Tak – odparł krótko gospodarz gminy.
– To czemu trwa to tak długo? – atakował radny.
Wójt Wojtera wytłumaczył, że to m.in. kwestia własności gruntu i braku pieniędzy w budżecie. Tymczasem ze swego miejsca wstał już radny Grzegorz Łukszo:
– Kiedy powstanie obiecany chodnik wzdłuż ulicy 7. Pułku Strzelców Konnych? – dopytywał.
– Dziś przegłosował pan zmianę uchwały budżetowej, w związku z czym jutro ruszają prace, które potrwają trzy tygodnie – odparł wójt.
– Niech końcówka sesji nie zamienia się w cykl „Sto pytań do…” – poprosiła przewodnicząca Małgorzata Salwa-Haibach, po czym zamknęła sesję.
Krzysztof Ulanowski