W pierwszej połowie sierpnia żołnierze na poligonie w Biedrusku rozpoczęli szkolenie na amerykańskich czołgach Abrams. Cykl szkoleń powszechnie jest nazywany Akademią Abrams.
Od kilku miesięcy trwa wojna u naszych wschodnich sąsiadów, a agresor grozi, że jego ofiarą mogą paść kolejne kraje. Polska wprawdzie należy do NATO, co wzmacnia nasze poczucie bezpieczeństwa, tym niemniej nie możemy być na 100 proc. pewni, czy nasz kraj nie stanie się kolejnym celem ataku podupadłego, ale wciąż agresywnego mocarstwa.
Fot. 1. Amerykańskie maszyny robiły wrażenie
Fot. 2. Gen. John S. Kolasheski
Fot. 3. Minister Mariusz Błaszczak
Fot. 4. Ważna jest współpraca obu armii. Jaroslaw Mika – gen. Wojska Polskiego,Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Autor zdjęć: Mikołaj Kamieński
Sprzęt to za mało
W kwietniu tego roku podpisaliśmy umowę na zakup za kwotę 4,74 mld dolarów 250 amerykańskich czołgów M1A2 Abrams, wraz z mostami samobieżnymi i wozami zabezpieczenia technicznego, pakietem amunicji, części zamiennych, a także z logistycznym i – o czym dalej – szkoleniowym.
Czołgi te będą służyć przede wszystkim w 18. Dywizji Zmechanizowanej, w tym w 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej i w 19. Lubelskiej Brygadzie Zmechanizowanej.
Zakupiona przez nas wersja sprzętu ma specyfikację tożsamą ze sprzętem używanym przez armię USA. Czołgi wyposażono w najnowocześniejszy system komunikacji, pozycjonowania czy zarządzania walką.
Nowoczesnego sprzętu więc nigdy za wiele. Ale sam sprzęt to za za mało, trzeba jeszcze umieć dobrze go obsługiwać. Nowoczesny sprzęt ma zaś to do siebie, że jego obsługa może być skomplikowana dla kogoś, kto dotąd obsługiwał sprzęt nieco mniej nowoczesny. A skoro tak, trzeba swoje umiejętności podszlifować.
Generał z wizytą
Polscy żołnierze mają być nie tylko dobrze wyszkoleni, powinni też potrafić kooperować z żołnierzami US Army. Dlatego też Amerykanie dokładnie rozplanowali cykl szkoleń.
– Cykl został zaplanowany aż do 2026 r. – informuje kpt. Marcelina Kusza-Sulowska, oficer prasowa Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. – Pierwsze szkolenie, zaplanowane na około dziewięć tygodni, dotyczy obsługi. Odbywa się ono pod hasłem Field Maintaining New Equipment Training.
W czasie pierwszego, sierpniowego szkolenia na poligon przyjechali szef MON Mariusz Błaszczak i generał John S. Kolasheski, dowódca V Korpusu US Army.
– Żołnierze WP i technicy będą przygotowani, żeby z dnia na dzień objąć swoje obowiązki – nie krył satysfakcji M. Błaszczak. – Będziemy bezpieczniejsi.
Generał Kolasheski zapewnił z kolei, że wkrótce polskie i amerykańskie czołgi będą nie do odróżnienia. Będzie widać tylko najsilniejszy sojusz wojskowy.
– Jako Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych współpracujemy z Amerykanami, bo to u nas przeprowadzane jest szkolenie – mówi krótko kapitan Marcelina Kusza-Sulowska. – Nasza infrastruktura, park sprzętu technicznego służą szkoleniu, choć przeprowadzają je sami Amerykanie.
Amerykański dowódca chwalił nas tymczasem, że wzmacniamy swoje siły obronne i realizujemy zobowiązania sojusznicze.
Warto dodać, że część żołnierzy
V Korpusu służy na stałe w Polsce. Jest to element systemu obronnego NATO.
Będą strzelać
Do końca 2022 r. w szkoleniach na poligonie Biedrusko łącznie weźmie udział około 150 polskich żołnierzy.
– Kolejne szkolenia zaplanowane są w drugiej połowie września tego roku – mówi kapitan Kusza-Sulowska. – Będą one przeznaczone już dla załóg czołgów. Odbędą się już też pod inną nazwą – Operating New Equipment Training, w skrócie OPNET.
Co dalej? Pod koniec obecnego roku planowane są szkolenia połączone ze strzelaniem.
– Ta współpraca pomiędzy wojskiem polskim a wojskiem USA, stała obecność V Korpusu, wspólne ćwiczenia, to wszystko buduje zdolności obronne RP – chwalił M. Błaszczak.
Z kolei w roku kolejnym mamy otrzymać starszą wersji czołgów Abrams, być może wersję M1A1SA. Zgodnie ze słowami ministra Błaszczaka mają one wypełnić lukę powstałą po przekazaniu naszych czołgów walczącej o wolność Ukrainie.
Wszystkie pojazdy mamy docelowo otrzymać do 2026 r.
Krzysztof Ulanowski