Pierogarnia – Restauracja Bumerang ma w swojej ofercie prawie czterdzieści rodzajów ręcznie wykonanych pierogów. Tym razem swoich sił przy lepieniu pierogów spróbowali najmłodsi.
Polacy w swoich domach najczęściej przyrządzają pierogi z mięsem, serem lub na słodko – z owocami. W pierogarni Bumerang rodzajów farszu jest zdecydowanie więcej. Tutejsze pierogi różnią się zresztą nie tylko nadzieniem, wiele rodzajów jest też tutaj ciasta do pierogów: szpinakowe, buraczane, piernikowe, z dodatkiem piwa, wegańskie czy z mąki razowej. Od wyboru do koloru!
A będzie ich jeszcze więcej, bo – jak mówi Anna Zielazek, współwłaścicielka pierogarni – to co zostanie włożone do środka i jakie ciasto do tego dopasowane, zależy od kreatywności kucharza. A pomysłów nie brakuje, np. w najbliższych dniach wprowadzone do oferty będą pierogi bezglutenowe, nad którymi obecnie załoga pierogarni pracuje, spełniając prośby licznej grupy gości.
Nie tylko karmią
Przypomnijmy, że pierogarnia Bumerang położona w Kiekrzu oraz w Suchym Lesie karmi nas pysznymi pierogami już blisko 20 lat. Ale nie tylko karmi…
Tempo życia i brak czasu sprawiły, że przygotowywanie pierogów w domu to niestety zanikający zwyczaj. Dlatego właściciele pierogarni wpadli na pomysł zorganizowania warsztatów dla małych i dużych, w czasie których każdy mógł spróbować ręcznej sztuki lepienia pierogów. Warsztaty odbyły się pod hasłem „Dziecięca Szkoła Lepienia Pierogów”. Efekt warsztatów? Na pewno szczęśliwe dzieci i zadowoleni rodzice.
Wielką atrakcją dla najmłodszych było to, że sztuki lepienia pierogów mogli się uczyć od ćwierćfinalisty popularnego programu kulinarnego MasterChefJunior – przesympatycznego 9-letniego Mateusza Biernata. Z rodzicami natomiast swoimi umiejętnościami dzieliła się Barbara Frankowska, szef działu produkcji, czyli serca pierogarni. Pod światłym kierownictwem pani Barbary swoich sił próbowała też nasza redaktor naczelna Agnieszka Łęcka, która pierogi uwielbia, przyrządza je czasem w domu, jednak najbardziej jej smakują właśnie te z „Bumerangu”.
– Moje ulubione to te z nadzieniem z oscypka – wyjawia.
Lepienie pierogów wcale nie jest takie łatwe, jakby się mogło wydawać, dzieci jednak doskonale radziły sobie przy tym zadaniu.
– Samodzielnie pierogi robiłem po raz pierwszy w życiu. Myślę, że poszło mi nie najgorzej – opowiada Erwin Nysiak z Golęczewa.
Dobrze zrobionymi pierogami mogli pochwalić się też rodzice, szczególnie ci, którzy lepili je po raz pierwszy w życiu.
– Lubię gotować, ale pierogów jeszcze nie robiłam – przyznaje się Joanna Kalinowska z Dąbrówki. – Najtrudniejsze jest chyba odpowiednie przygotowanie ciasta, bo od niego zależy cała reszta.
– Najbardziej zaskoczona jestem tym, jak piękne i staranne pierogi lepią tatusiowie – mówi z uśmiechem pani Basia.
Wojtek Zys chwali
Wielką atrakcją warsztatów była też wizyta Wojtka Zysa, który jest uczestnikiem obecnej edycji programu MasterChef.
– To świetna zabawa, a przy okazji można było oderwać dzieciaki od komputerów i nauczyć ich czegoś nowego – mówi Wojtek. – Pierogi lepiły z zapałem i nieźle im to wychodziło. A sam pomysł pierogarni, w której można zjeść kilkadziesiąt rodzajów pierogów – rewelacyjny! I świetna inicjatywa integracji podczas warsztatów!
Mały i duży MasterChef niewątpliwie swoją obecnością uświetnili pomysł Dziecięcej Szkoły Lepienia Pierogów. W organizację przedsięwzięcia bardzo zaangażował się też zespół pierogarni.
– Bardzo im za to serdecznie dziękuję – mówi współwłaścicielka Anna Zielazek. – W trakcie warsztatów wytworzyła się niesamowita atmosfera i energia. Pełna współpraca i olbrzymie zaangażowanie dzieci i rodziców. Myślę, że wyszło wszystko fantastycznie, może w przyszłości zrobimy jeszcze jedną edycję – zapewnia.
Wszystkie ulepione pierogi, zarówno te przez dzieci jak i rodziców zostały ugotowane i odbyła się wielka wspólna degustacja.
– Proszę państwa! Żaden pieróg w czasie gotowania się nie rozkleił, brawo! – pochwalił uczestników warsztatów szef kuchni i współwłaściciel pierogarni Hubert Antecki.
Degustacji, autografom, zdjęciom i wymianie doświadczeń oraz fartuchów nie było końca…
Piotr Wielicki