Ostatni Bike Cross Maraton Gogol MTB w Suchym Lesie okazał się dużym sukcesem. W zawodach wystartowało 628 osób. Ci z nich, którzy zdecydowali się na trasę Mega, przejechali przez tereny naszej gminy i północnych peryferii Poznania aż 64 km. Nie było łatwo, bo na trasie zalegało błoto.
Zawody prowadzi red. Piotr Kurek, sam kolarz górski, a także doświadczony konferansjer. Niemal wszystkich zawodników zna, o niemal każdym ma coś ciekawego do powiedzenia. Przybyszom spoza naszej gminy przedstawia też wójta Grzegorza Wojterę, który tradycyjnie na tych zawodach się pojawia. Pojawił się i tym razem, choć warunki mogły zniechęcić.
Śladami Majki
Był wprawdzie upał, ale na ziemi wciąż leżało błoto.
– Trasa błotnista, miejscami trudna, ale nasza społeczność rowerowa poszła śladami Rafała Majki i pojechała szybko! – krzyczy do mikrofonu redaktor Kurek.
O tym błocie mówią zresztą niemal wszyscy zawodnicy, choć nie wszystkim ono przeszkadza. Filip Kaczanowski, który na mecie pojawia się pokryty grubą warstwą błota, śmieje się, że nawet zamontowanie błotników mu nie pomogło:
– Po prostu za dużo było błota na trasie – tłumaczy. – Wyścig utrudniały też męczące podjazdy – dodaje.
Utrudnienia utrudnieniami, ale byli i tacy, którzy robili życiówki.
– Startowałem w kilku edycjach, miałem przerwę związaną z kontuzją, a teraz po raz pierwszy osiągnąłem tak dobry wynik, coraz lepiej mi idzie – cieszy się Michał Gehrke.
Radosław Jaskulski startował razem z Filipem w teamie Skody. I też na mecie pojawia się pokryty błotem. Pomimo to wygląda na szczęśliwego.
– Na trasie błota mało, przecież widać, że jesteśmy czyści – żartuje. – A poważnie, to w Suchym Lesie startowałem po raz trzeci, tu zawsze jest ekstremalnie, jak niepogoda, to błoto, a jak słońce, to kurz – tłumaczy.
Ekstremalnie? Marcin Kiziorek z Bike’owych Wypraw wcale tak nie uważa.
– Owszem, było mokro, sporo błota, ale w błocie dobrze się jeździ, a jeszcze lepiej w deszczu – zapewnia. – Zrobiłem zresztą niezły wynik, może nawet jestem w pierwszej osiemdziesiątce – zastanawia się. W MTB startuje od pięciu lat.
Bike’owe czy bajkowe?
Dariusz Madeja, także z Bike’owych Wypraw, jeździ od trzech lat, czyli nie aż tak długo, ale trasę w Suchym Lesie potraktował treningowo.
– Planuję wystartować w poznańskim Challenge’u, to 120 km, naprawdę duży dystans – opowiada, pełen emocji.
Tomasz Starczyński jeździ na imprezy MTB od 20 lat, a sport traktuje jak zabawę. Ma zresztą sportową rodzinę; jego dzieci też ścigają się na zawodach. Z roku na rok cała rodzina coraz częściej startuje w różnych imprezach.
–A Suchy Las ma ładne tereny do jazdy – podsumowuje nasz rozmówca.
Marcin Mazurkiewicz reprezentuje na zawodach firmę BGR Deweloper z Suchego Lasu.
– W rodzinie właścicieli firmy jest olimpijczyk – podkreśla kolarz. – Ja sam biorę udział nie tylko w zawodach MTB, startuję też w triathlonach.
Monika Skrzypczak z działu marketingu firmy BGR Deweloper też pojawiła się na zawodach, choć w nich nie wystartowała. Skąd zatem jej obecność?
– Promujemy zdrowy styl życia – tłumaczy nam. – Rowery to pasja naszego zespołu. Sama też jeżdżę, choć tylko rekreacyjnie.
Schody do nieba
Mirosław Stencel z Biedruska jeździ zdecydowanie sportowo, a w Suchym Lesie startuje od 2009 r. I jak przystało na patriotę swojej gminy, imprezę chwali.
– Pogoda dopisała, trasa super, organizacja znakomita, zawodnicy zachowywali się sportowo, więc jestem zadowolony – podsumowuje krótko.
Sławomir Woźnicki z Gniezna potwierdza, że organizacja była pierwsza klasa, ale trasę uważa za wymagającą, zwłaszcza po kontuzji nogi.
– Mam jednak nadzieję na utrzymanie ósmej pozycji w generalce, w kategorii wiekowej – wyznaje.
Jak wiedzą wszyscy ścigacze, wynik często zależy od miejsca, z którego się startuje.
– Jeżdżę w Suchym Lesie, bo tu mieszkam – mówi Robert Machura. – Trasa fajna, a i wynik miałem nienajgorszy, choć startowałem z samego końca, a zatem miałem sporo ludzi do wyprzedzania – wzdycha.
Adam Terlecki startuje w MTB od siedmiu lat, a w naszej gminie już po raz trzeci. Trasa mu odpowiada, tym bardziej, że znajduje się niedaleko Poznania.
– Co do wyniku, to chcę po prostu dotrzeć do mety – puszcza oko. – Choć kiedyś już byłem drugi w generalce – zaznacza.
Tomasz Kmiecik mieszka w Suchym Lesie, ale wystartował tu dopiero raz. Podobnie jak wielu innych narzeka na błoto.
– Było trochę wypadków – mówi. – A schody przed pałacem w Biedrusku to po prostu zabójcza przeszkoda – kręci głową.
Nasz rozmówca przyznaje zresztą, że czuje się bardziej biegaczem niż kolarzem. Na rowerze ściga się dopiero od dwóch lat.
Łatwo, bo płasko
W zawodach wzięli też udział pracownicy grupy Krotoski Cichy z Przeźmierowa, która od dwóch lat wspiera maratony Gogol MTB.
– Pochwalić trzeba zwłaszcza jedną z pracownic, która zachowała się fair play, pomogła poszkodowanej na trasie – podkreśla specjalista ds. marketingu Dorota Zapasińska-Bibak. – Wynik może był gorszy, ale za to miała satysfakcję!
Krzysztof Pryciński, współwłaściciel kawiarni Cafe Szkolna 16, to znany w naszej gminie kolarz i biegacz. W rodzinnej miejscowości wystartował po raz trzeci i odniósł sukces, zajmując 26 miejsce w kategorii.
– Mam dobrą formę pod koniec sezonu – zaznacza.
Radosław Kozal z FTI Sports & Fitness Group (stanowisko Podolany) pojawił się w Suchym Lesie niejako służbowo.
– Mamy rowery spinningowe, na których można trenować przed zawodami – tłumaczy. – Prowadzę też zajęcia outdoorowe. A z Wojciechem Gogolewskim współpracujemy już od dawna. Trasę w Suchym Lesie dobrze znam, podoba mi się, choć jest łatwa.
– A słynne schody w Biedrusku? – dopytujemy.
– W wyścigach górskich taki poziom trudności jest poziomem minimalnym – uśmiecha się na to.
Przytakuje mu Hubert Stankiewicz, zawodnik:
– Trasa łatwa, bo płaska – mówi z uśmiechem.
Grzegorz Napierała z firmy Duda-Cars w naszej gminie startuje od trzech lat. I też chwali trasę. Bo szybka.
– A ja lubię szybko jechać, bo wywodzę się z kolarstwa szosowego – podkreśla.
Martyna Pankowska mieszka w Poznaniu, ale startuje z teamem Jakś-Bud, firmy z Biedruska.
– Lubię po prostu tę ekipę, jestem z nimi zaprzyjaźniona – uśmiecha się.
Do śmiechu nie jest natomiast Andrzejowi Sypniewskiemu, którego pojazd uległ awarii.
– Najechano na mnie, co skończyło się tym, że koło od mojego roweru przypomina ósemkę – macha ręką. – Co gorsza, niedługo mam kolejne zawody. Imprezy kolarskie to moje życie, na szosie potrafię jechać ponad sto kilometrów ze średnią prędkością bliską 40 km na godz. – zaskakuje nas. – Trenuję nawet jeżdżąc do pracy.
Pomimo przygód, które przytrafiły się niektórym kolarzom, impreza należała do udanych. Przede wszystkim dzięki zawodnikom i organizatorom, ale także dzięki partnerom, jak Grupa Krotoski-Cichy, BGR Deweloper, Rehau, Garmin, FTI Cycling, Goggle, Dextro Energy, Nagel-Group, mtb-xc.pl, XC-MTB.info, mtb.news.pl oraz Wielkopolskie Rowerowanie.
Sucholeski Magazyn Mieszkańców Gminy również objął imprezę patronartem medialnym.
Krzysztof Ulanowski