Czy Victor Orbán wpuści nas na Węgry?

Lista tematów, jakimi zajęli się gminni radni podczas wrześniowej sesji nie była mała. Rozmawiano o uchodźcach, ruchu samochodowym, nieistniejących cmentarzach, ewentualnym stanie wojennym na Węgrzech, bezlitosnych strażnikach gminnych, panoszących się deweloperach, generale Świerczewskim i psich odchodach.

Na początku sesji wójt Grzegorz Wojtera złożył wniosek o dopisanie do porządku obrad czterech nowych punktów, dotyczących zmian w budżecie na 2015 r., zmian w Wieloletnim Planie Finansowym, a także obniżenia cen wywoławczych nieruchomości wystawionych na sprzedaż w Suchym Lesie i Golęczewie.
– Chcemy dopisać do budżetu 32 tys. zł na dofinansowanie zestawu ratownictwa technicznego dla OSP w Suchym Lesie – wyjaśnił wójt. – Otrzymałem informację, że jest możliwość kupna pojazdu z dofinansowaniem unijnym, przy czym wkład gminy to 35 proc.

Nasza droga działka
W takiej sytuacji radni mogli tylko jednomyślnie zagłosować za zmianą. Jednocześnie jednak zainteresowali się, dlaczego mieliby obniżać ceny wywoławcze.
– Przetargi nie przyniosły rozstrzygnięcia – rozłożył ręce gospodarz gminy. – Proponuję obniżenie ceny o 500 tys. zł w Suchym Lesie i o 59 tys. w Golęczewie.
– Czy to nie może poczekać? – zapytał radny Michał Przybylski. – Przedyskutowalibyśmy sprawę na posiedzeniu Komisji Finansowo-Budżetowej.
– Bardzo mi zależy na szybkości – zaznaczył wójt. – Jeśli wziąć pod uwagę konieczność spisania aktu notarialnego i inne kwestie techniczne, istnieje ryzyko, że pieniądze nie zdążą trafić do budżetu. Natomiast co do ceny, jestem otwarty na dyskusję – zapewnił.
– Obniżenie ceny to jednak nie gwarancja zbycia – ostrzegła radna Małgorzata Salwa-Haibach.
– Zgoda, ale niewprowadzenie obniżki do porządku obrad to sto proc. pewności, że pieniądze nie wpłyną – odparł wójt Wojtera.
– 500 tys. to jednak dość sporo… – zastanawiał się radny Dariusz Matysiak.
– Chodzi o prawie siedmiohektarową działkę – wyjaśnił gospodarz gminy. – Od początku mieliśmy wątpliwości, czy nabywca się znajdzie, jednak przy pierwszym przetargu nie mogliśmy zaproponować kwoty poniżej operatu – ponownie rozłożył ręce.
Ostatecznie Wysoka Rada zgodziła się na obniżenie ceny wywoławczej zarówno w Suchym Lesie, jak i w Golęczewie. W toku dalszych obrad rajcy mieli zająć się kwestią, o ile tę cenę obniżyć.
Tymczasem radny Jarosław Ankiewicz złożył wniosek o wykreślenie z porządku obrad punktu dotyczącego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla działki nr 311/5 w Suchym Lesie.
– Projekt uzyskał negatywną ocenę komisji – wyjaśnił radny.
– Opóźnienie procedowania po to, by umożliwić inwestorowi wypowiedzenie się, nie powinno spowodować komplikacji – pokiwał głową Michał Przybylski.
A skoro przedstawiciele dwóch największych klubów mieli takie samo zdanie, nie powinno dziwić, że Wysoka Rada znów podjęła decyzję jednomyślnie. Punkt został wykreślony.

Strach przed autami
Jednomyślność się skończyła, gdy rozpoczęto dysputę na temat budowy nowego osiedla. Jak zazwyczaj, kością niezgody stały się kwestie komunikacyjne.
– Nie jest możliwe, żeby 1500 – 2000 ludzi codziennie jeździło Łagiewnicką w kierunku Poznania! – grzmiał radny Michał Przybylski. – Inna rzecz, że w tej chwili teren budowy to pobojowisko, śmietnisko. Apeluję do wójta o przyspieszenie procedowania.
– Zgadzam się z Michałem – pokiwał głową Krzysztof Pilas. – W przeszłości, już nie pamiętam, która to była kadencja, też pojawiła się próba zasiedlenia tego terenu. Plan upadł właśnie z uwagi na problemy komunikacyjne.
– Zarzuca się nam, że sesje trwają zbyt długo – wtrąciła przewodnicząca Małgorzata Salwa-Haibach. – Przypominam, że zależy to też od długości naszych wypowiedzi.
– Dziwny jest ten skierowany w moją stronę apel, zwłaszcza w świetle przeciągających się przez dwie sesje dyskusji – replikował tymczasem wójt Wojtera. – Nie wykluczam, że zostanę zmuszony do wydania warunków zabudowy, choć od wuzetki wolę miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, dokument bardziej kompleksowy, a do tego mający bezpośredni związek ze studium. Zmuszacie mnie jednak do zastosowania art. 62 – ostrzegł. – A brak opłaty to brak dochodu dla gminy…
– Nikt pana nie zmusza, podejmie pan decyzję, jaką chce – zwróciła uwagę Małgorzata Salwa-Haibach.
– Albo też decyzję podejmie za mnie SKO – zauważył wójt. – Wam wolno więcej, ale mnie ogranicza Kodeks Postępowania Administracyjnego – przypomniał.
W dalszej kolejności wypowiedział się też przedstawiciel właściciela terenu, który wyraził protest przeciwko dalszemu przeciąganiu sprawy.
– Odbyły się szerokie konsultacje społeczne, a my nie polemizowaliśmy z tym, że tracimy hektar, przeznaczony na cele oświatowe – przypomniał. – Przedsiębiorcy, którzy kupili grunty, brali pod uwagę studium i ponieśli nakłady na rekultywację terenu. Poza tym uiszczają opłaty za użytkowanie wieczyste tego śmietniska! – podniósł głos. – Znacie stanowisko wojewody i chcecie przyjąć uchwałę z wadą prawną, żeby plan nie wszedł w życie, ale to nie jest taktyka demokratyczna! – zaatakował.
O co chodzi z tą wadą prawną planu? Ano o wprowadzenie zapisu na temat wyjazdu na ulicę Obornicką, która znajduje się poza obszarem planu. Nie było też stanowiska wojewody na piśmie, a jest to jedyny sposób na to, żeby w ogóle to osiedle powstało.
– Nie przyjmuje pan naszych argumentów, ale ma pan do tego prawo – skomentowała tymczasem Małgorzata Salwa-Haibach.
– Wada prawna będzie się za planem ciągnęła do końca – uznał jednak wójt Wojtera.
Ostatecznie zmiany w planie zostały przez radnych przegłosowane.

Po pierwsze nie mamy cmentarzy
Bez dyskusji już rajcy wyrazili zgodę na zawarcie przez wójta kolejnych umów dzierżawy i najmu w trybie bezprzetargowym. Atmosfera ożywiła się dopiero, gdy zaczęto mówić o ochronie zabytków na terenie gminy.
– Czy ochrona obejmie też cmentarze? – zainteresowała się radna Agnieszka Targońska.
– Nie, ponieważ nie mamy zabytkowych cmentarzy – odparł krótko zastępca wójta Marcin Buliński. – Jeśli takowe się pojawią, będzie można uchwałę uzupełnić.
– Dopiszmy jednak te cmentarze – poprosiła Agnieszka Targońska, a pozostali radni się z nią zgodzili, przegłosowując odpowiednio zmodyfikowany projekt uchwały. Dzięki przyjęciu uchwały o ochronie zabytków, będzie można m.in. finansować prace konserwatorskie.
W dalszej kolejności Wysoka Rada zajęła się opłatami za zajmowanie pasa ruchu drogowego. Chodzi o umieszczanie tam obiektów, które nie są związane z potrzebami ruchu drogowego.
– Komisja Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego jednogłośnie opowiedziała się za projektem – oświadczył radny Włodzimierz Majewski, przewodniczący rzeczonej komisji.
– Komisja Budżetu i Finansów także – dodał radny Dariusz Matysiak.
– Ja mam jednak pewną wątpliwość – powstał ze swego miejsca radny Zbigniew Hącia. – Czy to oznacza, że rady soleckie czy rady osiedli będą płaciły za tablice ogłoszeniowe stojące na terenie ich miejscowości? Bo na razie tak to wygląda… – zawiesił głos.
– Lepiej zapłacić 500 zł rocznie za tablicę, zwłaszcza taką z reklamami podmiotów prywatnych, niż mieć problemy z prokuraturą – machnął ręką wójt Wojtera.
A skąd te reklamy podmiotów prywatnych na tablicy ogłoszeniowej sołectwa? Ano na przykład stąd, że jakiś przedsiębiorca może pokryć koszty wytworzenia tablicy. Ta argumentacja rajców przekonała i 13 nich zagłosowało za uchwałą. Przeciwko był tylko Zbigniew Hącia.
W dalszej kolejności Wysoka Rada dokonała wyboru ławników. Jedną panią ławnik wybrano do Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto, a dwie do Sądu Okręgowego. Tu nie było dyskusji, ani wątpliwości.
Potem powrócono do kwestii obniżenia ceny za nieruchomość w Suchym Lesie.
– Półmilionowa obniżka w przypadku tego atrakcyjnego terenu to dużo – uznała Małgorzata Salwa-Haibach. – Może 100 tys.? – zasugerowała.
– Czemu nie – zgodził się gospodarz gminy. A czy teren atrakcyjny? Cóż, rynek to zweryfikował. Obniżamy cenę właśnie po to, żeby go uatrakcyjnić – zwrócił uwagę. – Do tego te 500 tys. zł to tylko pięć złotych za metr – przeliczył szybko.
– A jeśli nieruchomość i po obniżeniu ceny nie zostanie sprzedana? – zapytała radna Salwa-Haibach.
– Jest i takie ryzyko – wzruszył ramionami wójt.
Radny Dariusz Matysiak zaproponował pięć minut przerwy, by radni mogli przedyskutować swoje stanowisko w ramach klubów. Po przerwie znów zabrał głos:
– Nie narażajmy gminy na niepozyskanie tak dużej sumy, obniżmy o 200 tys. zł – zaproponował. – Czy pan wójt zgłosiłby taką autopoprawkę? – zapytał.
– Nie ma problemu – odparł gospodarz gminy, a radni tak zmieniony projekt uchwały zdecydowaną większością głosów przyjęli.

Ukarać za nakładanie kar
W kolejnym punkcie obrad, pod nazwą „Informacje wójta gminy”, głos zabrał zastępca wójta Marcin Buliński.
– Trwa przetarg na przebudowę ulicy Szkółkarskiej i modernizację ulicy Żurawinowej – rozpoczął. – Trwa też budowa zbiornika retencyjnego przy ulicy Bogusławskiego. We wszystkich trzech przypadkach termin to pięć miesięcy. W tym roku oddamy też wodociąg przy ulicy Słonecznej w Zielątkowie. Poza tym przebudowujemy ulicę Nektarową i budujemy kanalizację oraz kładziemy nawierzchnię dróg w rejonie ulicy Diamentowej. Kończymy także modernizować ulicę Zjednoczenia w Biedrusku.
Życie gminy to oczywiście nie tylko prace budowlane, ale i oficjalne wizyty, w tym zagraniczne.
– Otrzymaliśmy zaproszenie na obchody 700-lecia Tamási, zaprzyjaźnionego z nami miasta na Węgrzech – poinformował wójt Grzegorz Wojtera. – Jadę ja, wiceprzewodniczący Rady Gminy Zbigniew Hącia oraz tłumaczka, która jest mieszkanką naszej gminy. To znaczy pojedziemy, o ile premier Victor Orbán nie wprowadzi stanu wojennego – sprecyzował z uśmiechem.
W dalszej kolejności przewodnicząca Salwa-Haibach odczytała pisma mieszkańców skierowane do Rady Gminy. Mieszkańcy Złotnik prosili o doprowadzenie do swojej posesji kanalizacji sanitarnej. Radni przesłali ten wniosek do wójta. Z kolei Danuta P. zaproponowała, by w 2016 r. nie przekazywać żadnych środków naszej straży gminnej.
„W praktyce oznacza to likwidację straży – przyznała w piśmie. – I słusznie, bo jest to formacja mało wydajna, a z jej likwidacji ucieszą się mieszkańcy, których nie będzie się już karać za drobne wykroczenia” – konkludowała.
Także i ten wniosek przekazano wójtowi. Tymczasem radna Agnieszka Targońska zgłosiła interpelacje, w której poprosiła o wskazanie aktu prawnego, na mocy którego gmina ma tytuł prawny do dróg wokół osiedla Poziomkowego. Chodzi o to, kto odpowiada za stojące przy tych drogach latarnie.

Przygotowani na uchodźców
Z kolei radny Krzysztof Pilas, przewodniczący Komisji Społecznej, złożył wniosek o powołanie zespołu, który zająłby się ewentualnym przyjęciem przez naszą gminę uchodźców z krajów objętych wojną lub takich, w których dochodzi do prześladowań politycznych, jak Syria czy Erytrea.
– Wniosek na razie trafił do pani dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej, a piłka jest teraz po stronie wojewody – poinformował rajca. – Jeżeli Polska zdecyduje się przyjąć uchodźców, nasza gmina będzie na to przygotowana – podkreślił.
Agnieszka Targońska, przewodnicząca Komisji Komunalnej i Ochrony Środowiska, poinformowała zebranych o pomyśle sołtysa Golęczewa, by odtworzyć dawną wieżę ciśnień, która mogłaby stać się przy okazji wieżą widokową.
– Proponuję też, by całe historyczne centrum Golęczewa objąć ochroną krajobrazową – dodała A. Targońska.
Włodzimierz Majewski, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, poinformował o przeprowadzeniu wizji lokalnych w miejscach potencjalnie niebezpiecznych.
– Apeluję o przekazywanie informacji w sprawie innych miejsc niebezpiecznych – poprosił.
Komisja Bezpieczeństwa zajmowała się też we wrześniu bezpieczeństwem ruchu wokół placówek oświatowych i inwazją dzików na terenie gminy.
– Oczywiście zapoznaliśmy się też z pismem postulującym likwidację straży gminnej – dodał przewodniczący Majewski.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo ruchu, radny Krzysztof Pilas wystąpił też z wnioskiem o usunięcie wyciętych drzew, które od jakiegoś czasu zalegają na poboczu ulicy Obornickiej.
– Drzewa wycinała firma wynajęta przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych – pospieszył z wyjaśnieniem wójt. – Dajmy im czas do końca miesiąca – zaproponował. – Potem naliczymy opłaty za zajęcie pasa ruchu drogowego.

Co robią deweloperzy?
Radny Grzegorz Łukszo miał pytanie o zagospodarowanie działki nr 13/8 w Biedrusku, a  także o chodnik w ciągu ulicy 7. Pułku Strzelców Konnych.
– Jeśli chodzi o działkę, nie wykluczam powrotu do koncepcji wuzetki – odparł wójt Wojtera. – Teren jest skomplikowany, trudny do zainwestowania w całości. Niebawem przedstawię komisji i radzie jakieś rozwiązanie, być może na następnej sesji. A realizacja chodnika potrwa ponad miesiąc.
Przy okazji gospodarz gminy poinformował, że przedsiębiorca budowlany Ryszard Jakś odwołał się od nałożonej nań kary za nielegalną wycinkę drzew.
– A dlaczego pan się tak martwi samopoczuciem pana Jaksia? – zapytała przewodnicząca Zarządu Osiedla Biedrusko Magdalena Przystałowska. – Wyciął drzewa z pełną świadomością.
– Po prostu zdaję sobie sprawę z jego stanu emocjonalnego i biorę go pod uwagę – odparł wójt. – Wiem, że miał zawał i rozmawiam z nim w sposób odpowiedni. Nie piszę, jak pan Łukszo, że „w Biedrusku panoszą się deweloperzy”. Bo nie panoszą się, tylko inwestują – zaznaczył.
– A jak wygląda sprawa przejścia dla pieszych na skrzyżowaniu Szkółkarskiej i Borówkowej? – zapytał radny Włodzimierz Majewski. – Czy pan wójt wysłał już pismo do właściciela przyległego terenu?
– Nie – odparł gospodarz gminy. – Natomiast do nas wpłynęło pismo z propozycją, by przeprowadzić tam także drogę rowerową. Co wydaje się pomysłem godnym zastanowienia.
– A na jakim etapie jest projekt drogi rowerowej łączącej Biedrusko z Poznaniem? – indagował radny Łukszo. – Bo miał być poprawiony do końca sierpnia…
– Musimy poczekać miesiąc lub dwa na pozwolenie na budowę – odparł G. Wojtera. – Mamy szansę na dofinansowanie projektu, nawet do 75 proc., dlatego lepiej, żeby wszystko odbywało się lege artis. Ogłosimy przetarg, gdy już otrzymamy pozwolenie na budowę.
– Mieszkańcy boją się tranzytu równoległego do ulicy Obornickiej – oświadczyła radna Agnieszka Targońska.
– Nie wyobrażam sobie braku komunikacji pomiędzy Obornicką a Perłową – rozłożył ręce wójt. – Przynajmniej korek na Sucholeskiej się zmniejszy – pocieszył.
W ramach wolnych głosów i wniosków radna powiatowa Ewa Kuleczka-Drausowska zaproponowała, by od nowego roku podwyższyć dodatek funkcyjny dyrektorom sucholeskich szkół.
– Bo ciężko pracują – uzasadniła.
– Pensum dyrektorów ustala wójt – zauważył K. Pilas.
– Owszem i zapewniam, że dyrektorzy mają godziwe dodatki – oświadczył gospodarz gminy. – Za dobrą pracę dobra płaca – błysnął sentencją.

Powiat nie jest od kup
– A ja mam prośbę do obu pań radnych powiatowych, by postarały się o ustawienie pojemników na psie odchody wzdłuż ulicy Złotnickiej, od Obornickiej do przejazdu kolejowego – wtrąciła M. Salwa-Haibach.
– Powiat nie stawia na ulicach powiatowych takich urządzeń, tym niemniej prośbę przekażemy – odparła dyplomatycznie E. Kuleczka-Drausowska.
Wójt Wojtera zmienił temat, informując wszystkich, że 19 października nastąpi otwarcie placówki Poczty Polskiej w Biedrusku.
– Placówka czynna będzie w godzinach 10.00 – 17.00 – dodał.
– W „Gazecie Sucholeskiej” znalazły się informacje, które naszym zdaniem są nieprawdziwe – powstał ze swego miejsca radny Michał Przybylski. – Uważam, że gazecie wydawanej za publiczne pieniądze przydałaby się rada programowa. Zgłoszę taki projekt na najbliższym posiedzeniu Sejmu – oświadczył, wywołując na sali poruszenie i wesołość. – Nie Sejmu, tylko Rady Gminy, rzecz jasna – poprawił się z uśmiechem radny.
– W Biedrusku wciąż mamy ulicę Generała Świerczewskiego – zwróciła uwagę radna powiatowa Kuleczka-Drausowska. – Zajmuję się tą sprawą od lat, ale dlaczego miejscowi samorządowcy nic z tym nie robią? – zapytała. – Rozumiem kwestie ekonomiczne, ale liczy się też historia!
– Zajmiemy się tym, ale pośpiech jest złym doradcą – odparł jej radny D. Matysiak. – Pani się w kilka lat nie udało, a ja mam zmienić nazwę w kilka tygodni?
Radną powiatową ta odpowiedź usatysfakcjonowała. Więcej uwag nikt już nie miał, więc przewodnicząca Salwa-Haibach sesję zamknęła.

Krzysztof Ulanowski