Niech nasz dom będzie pełen pasji i temperamentu

Z artystką i projektantką Agnieszką Frąckowiak rozmawiamy o tym, co zrobić, żeby wnętrze naszego domu było niepowtarzalne, a my żebyśmy czuli, że jest to nasze wnętrze…

– Dzisiejsze wnętrza często są powtarzalne, wypełnione podobnymi przedmiotami. Co ma zrobić ktoś, kto marzy o tym, żeby jego dom był niepowtarzalny? Zwrócić się do drogiego projektanta, kupić drogie meble?
– Wbrew pozorom te designerskie, drogie elementy wyposażenia wnętrz bywają do siebie podobne i powtarzalne do znudzenia. A czasami – mały budżet często pomaga uruchomić inwencję. Podobnie było przecież w czasach PRL-u – w sklepach nie było fajnych ciuchów, więc Polki szyły je same. To nie pieniądze stanowią problem, lecz brak kreatywności. Osobiście staram się osiągnąć efekt niepowtarzalności, stąd odbywam z klientami wielogodzinne rozmowy, starając się dowiedzieć, jakie elementy wystroju wnętrza zgodne byłyby z osobowością czy temperamentem właściciela domu. Dzięki takiemu podejściu klient dobrze się potem u siebie czuje.
– Sama rozmowa wystarczy?
– Rozmowa pomaga w tworzeniu pomysłów na wnętrze. Szukamy ,zastanawiamy się. Np. namawiam rodziny na sesje zdjęciowe. Potem robię z tych zdjęć wielkoformatowe wydruki, fototapety etc. Zresztą nie muszą to być wcale zdjęcia właścicieli. Można też wykorzystać fotografie, obrazy, grafiki, rzeźby autorstwa mało znanych, ale interesujących artystów, np. utalentowanych studentów ASP. Może to też być zdjęcie jakiegoś szczególnego miejsca. Projektowałam np. mieszkanie dla klientów zakochanych w Barcelonie. Okazało się, że mają tam swoją ulubioną uliczkę. Zrobiliśmy fotografię tej ulicy. A skoro już o podróżach mowa, to pamiątki z wyjazdów można wykorzystać w bardzo różny sposób. Ozdobą mieszkania może być np. kolaż z map. Pewien klient przeznaczył jedną ze ścian na wymyślone przeze mnie i moją przyjaciółkę rzeźbiarkę symbole pomyślności z różnych kultur i kontynentów. Znalazło się tam drzewo życia, rysunek pagody etc. Innemu klientowi, miłośnikowi Hiszpanii, podpowiedziałam ozdobienie blatu stolika hiszpańskimi płytkami, tzw. azulejos. Podsumowując – warto klienta zapytać o jego pasje, o miejsce, do którego czuje sentyment. Wtedy stworzę mu wnętrze, w którym on będzie czuł się dobrze, a jego przyjaciele będą widzieć, że miejsce to do niego pasuje.
– Wyobraźmy sobie więc, że przychodzi do Pani maratończyk górski. Co Pani mu zaproponuje?
– Najważniejsza będzie nasza rozmowa o tej pasji. Może zaproponowałabym zdjęcie gór widzianych z pozycji biegacza. Ale to temat na dłuższą rozmowę, bo sam fakt, że klient biega to jeszcze nie wszystko, musiałabym wiedzieć, dlaczego biega i z jakimi emocjami to jego bieganie się wiąże. W każdym razie biegacz, podobnie jak każdy klient, może liczyć na gwarancje, że zastosowane u niego detale nie zostaną powtórzone u kogoś innego.
– Pani te detale wymyśla. A czy czasem ktoś pomaga Pani je stworzyć?
– Oczywiście, że tak. Zawsze chętnie współpracuję np. ze stolarzami, którzy potrafią zrobić fajny mebel, także własnego projektu. Współpracuję także z rzeźbiarzami i malarzami, choć – jeśli klienci tego sobie życzą – sama też maluję obrazy nawiązujące do ich pasji. Najważniejsze jest to, żeby całość oddawała charakter domowników.

Rozmawiał Krzysztof Ulanowski