Sucholeski znaczy europejski

– czyli europejsko-unijne reminiscencje z podróży do Brukseli.

Przedstawiciele kilkunastu mediów regionalnych (czasopism i redakcji radiowych) zostali zaproszeni przez Komisję Europejską do Brukseli w celu wzbogacenia dziennikarskiej wiedzy o pracach instytucji unijnych. Zaproszono głównie media wielkopolskie, wśród których znalazły się m.in. Głos Wągrowiecki, Kurier Lokalny, Nasz Głos Poznański, Nowe Fakty Kaliskie, Gazeta Pleszewska, Wirtualny Konin, Głos Wielkopolski, Radio Elka Leszno oraz Sucholeski Magazyn Mieszkańców Gminy. Ponadto Radio Koszalin reprezentowało Pomorze, a Radio Zachód – województwo lubuskie.

fot. Jacek Kiljan

W imieniu Sucholeskiego Magazynu Mieszkańców Gminy pojechałam do Brukseli ja – jako redaktor naczelna pisma. Jacek Kiljan, znany Państwu z fotoreportaży w naszym miesięczniku, reprezentował tym razem Nasz Głos Poznański.
Pszczoły w ulu
Zaproszeniem poczułam się zaszczycona. Dla mnie był to znak, że ktoś zauważył i uhonorował nie tylko nasze czasopismo, ale przede wszystkim społeczność, w której ono funkcjonuje i której problemami się zajmuje. Oznacza to, że Suchy Las jest postrzegany nie tylko jako część Wielkopolski i Polski, ale też jako część Europy.
Wyjazd z Poznania do Warszawy, lot samolotem i lądowanie w Brukseli, stolicy Belgii i regionu Brabancji oraz siedziby Unii Europejskiej. To wszystko znam z opowiadań, książek i artykułów. Teraz mogłam skonfrontować opinie innych z własnymi odczuciami. Eurosceptycy i nie tylko oni przedstawiają Unię Europejską jako gigantyczny twór biurokratyczny i chyba mają w tym trochę racji. Budynki, w których mają siedzibę instytucje unijne przygniatają swym ogromem. Zespół gmachów zajmuje naprawdę dużą przestrzeń, zaś wewnątrz znajdują się setki biur i wiele kilometrów korytarzy, w których łatwo się zgubić. Wielotysięczna armia urzędników tu pracujących uwija się jak pszczoły w ulu. Przez szyby i otwarte drzwi mogliśmy obserwować sylwetki pochylonych nad klawiaturami i wpatrzonych w ekrany monitorów ludzi, wykonujących pracę w ciszy i skupieniu, prawie ze sobą nierozmawiających. Jedynymi dźwiękami przełamującymi tę ciszę był szmer wielojęzycznych rozmów gości przemieszczających się korytarzami, bowiem odgłos kroków tłumiły miękkie, dywanowe wykładziny. Gmachy są ogromne, ale i instytucji w nich dużo. Tu mieści się Komisja Europejska, Rada Unii, Rada Europy, Rada Regionów, Komitet Społeczno-Ekonomiczny oraz Parlament Europejski.
Poezja w darze
Naszą opiekunką i cicerone w tym labiryncie była Marta Angrocka-Krawczyk z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie.  Zgodnie z programem mieliśmy spotkać się komisarzem Januszem Lewandowskim. Niestety ważne obowiązki nie pozwoliły mu przybyć na to spotkanie. W jego imieniu spotkał się z nami Piotr Serafin, zastępca szefa gabinetu komisarza Lewandowskiego, który przybliżył nam program finansowy i budżet Komisji Europejskiej. Na koniec spotkania przekazałam komisarzowi Januszowi Lewandowskiemu na ręce jego asystentki album poświęcony gminie Suchy Las – dar od wójta gminy Grzegorza Wojtery. Tym sposobem Suchy Las znalazł się w samym sercu Unii Europejskiej. Spotkaliśmy się z wielkopolską europosłanką PO Sidonią Jędrzejewską, członkinią komisji budżetowej Unii. Za piękny wykład wręczyliśmy pani europoseł tomik poezji sucholeskiej poetki Joanny Rutkowskiej – Zoneman „Fragmenty uczuć”, z tą myślą, by stanowił on pewnego rodzaju odskocznię w inny świat, gdy pani poseł będzie zmęczona pracą. Podarowaliśmy także materiały promocyjne Ośrodka Kultury Gminy Suchy Las, przekazane przez dyrektor ośrodka Urszulę Habrych.
Mariusz Mielczarek z Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej roztaczał przed nami wizję rozwoju europejskiej polityki spójności. O przyszłości Unii mówił także Jacek Goliński z Dyrekcji Generalnej ds. Rynku Wewnętrznego i Usług, zaś Michał Nycz z Dyrekcji Generalnej ds. Zatrudnienia, Spraw Społecznych i Włączenia Społecznego skupił się na problematyce ludzi młodych i na tym, jak młodzież radzi sobie we wspólnej Europie.
Raj dla dziennikarzy
Nas najbardziej zainteresowały sprawy związane z mediami. O roli kontaktów z mediami w pracy unijnych gremiów zapoznali nas rzecznicy prasowi panowie Andrzej Sanderski i Cezary Lewanowicz oraz Fred d’Hondt z Dyrekcji Generalnej ds. Komunikacji. Po tych interesujących wykładach teoretycznych, mogliśmy też praktycznie zapoznać się z warunkami pracy dziennikarzy zatrudnionych przy Unii Europejskiej. Rzeczywiście są one znakomite.
Podobnie wspaniale zorganizowana jest interaktywna informacja. W Parlamentarium, czyli Centrum dla Zwiedzających Parlament Europejski, w październiku zeszłego roku oddano do użytku multimedialną okrągłą salę, w której dźwięki i obraz wirują wokół siedzących widzów. To świetny pokaz nowoczesnej technologii cyfrowej, dzięki której można się wybrać w wirtualną podróż po Europie. W sąsiedniej sali mamy kolejne multimedialne cudo – wirujące beczki. Po najechaniu na nazwę danego państwa można obejrzeć film reklamujący ten kraj. Jak przedstawiono Polskę? Jako krainę mleka, krów i bocianów na łąkach. Może to dobrze, bo przecież mleko to zdrowie! A i pracowite bociany też by nam się przydały i chyba nie tylko nam, ale całej Europie.
Nasza wizyta w siedzibie Unii Europejskiej obfitowała w wydarzenia nieprzewidziane przez oficjalny program. W dniu, w którym byliśmy w Parlamentarium, odbyła się niecodzienna uroczystość wręczenia kwiatów stutysięcznemu gościowi, który odwiedził ten gmach unijny. Kwiaty wręczał nowy przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz – w obecności telewizyjnych kamer i błysku fleszy. Dzięki temu mieliśmy okazję do spotkania się z przewodniczącym oraz do „wspomożenia” obsługi prasowej Parlamentu, bowiem my także zrobiliśmy z tego spotkania zdjęcie.
Miłe niespodzianki
Długie korytarze stwarzają możliwość niecodziennych, niespodziewanych, przypadkowych spotkań. I tak spotkaliśmy dwóch europarlamentarzystów: Marka Siwca z SLD oraz Andrzeja Grzyba z PSL. Poseł Grzyb spieszył się na posiedzenie Komisji Węglowej, na które nas skwapliwie zaprosił. Niestety nasz harmonogram był już mocno napięty i nie mogliśmy skorzystać z zaproszenia. Może następnym razem, panie pośle!
Europoseł PiS  Konrad Szymański znalazł dla nas tyle czasu, że zjadł z nami kolację  w restauracji Chez Leon przy rue des Bouchers, mieszczącej się blisko brukselskiego starego rynku, zwanego Grande Place. Pomimo późnej pory, wąskie uliczki okalające Grande Place tętniły nocnym życiem. Pełno na nich barów, restauracji, kafejek, wypełnionych różnojęzycznych tłumem. Restauracja Chez Leon słynie z muli, więc nie potrafiłam ich sobie odmówić! Były wyśmienite, podobnie zresztą jak i nastrój, panujący w trakcie kolacji. Rozmowa z posłem przebiegała w miłej atmosferze, co nie przeszkodziło panu posłowi następnego dnia „zaprząc” nas od samego rana do pracy – parlamentarzysta przesłał nam na skrzynkę mailową nie tylko podziękowania za miły wieczór, ale i liczące blisko 90 stron sprawozdanie ze swojej pracy parlamentarnej.
Legendy i marzenia
Na zwiedzanie Brukseli nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Bardzo chciałabym dłużej pobyć w tym uroczym mieście. Grand Place ze swoim gotyckim ratuszem, przepięknymi kamienicami (wśród których wyróżnia się Dom Królewski) jest niezwykle urokliwy. Nie mogliśmy nie zobaczyć fontanny z figurką siusiającego chłopca Manneken Pis, która stała się już symbolem Brukseli. Według legendy mały chłopiec uratował miasto, gdyż ugasił zapalony lont bomby, siusiając nań. Nic więc dziwnego, że zasłużył na swój pomnik.
Drugą oryginalną rzeźbą, jaką oglądaliśmy, jest posąg półleżącego Everarda `t Serclaesa, który w XIV stuleciu uratował Brukselę przed hrabią Flandrii Ludwikiem II de Male. Przechadzając się wieczorem po Grande Place wyobrażałam sobie to miasto przed wiekami, niemal widząc spacerujące po nim, bogato odziane mieszczki i słysząc delikatny szmer słynnych na cały ówczesny świat brabanckich koronek. Dziś już nie ma koronek, ale świetność Brukseli trwa, między innymi dzięki temu, że jest ona stolicą Unii Europejskiej. Ponieważ chcę jeszcze wrócić do tego pięknego miasta, podobnie jak inni turyści pogłaskałam walecznego Everarda `t Serclaesa. Brukselczycy wierzą, że takie dotknięcie rzeźby oznacza spełnienie marzeń, a ponadto przynosi szczęśliwą przyszłość i wszelką pomyślność. Przyznam się, że chciałam podpowiedzieć unijnym posłom i urzędnikom, że w obliczu kryzysu winni codziennie głaskać bohatera i prosić go o pomyślność dla całej Europy.
Na zakończenie wizyty w Brukseli nasza miła opiekunka stwierdziła, iż ma nadzieję, że bezpośrednie spotkania z urzędnikami przybliżyło nam problematykę unijną. Na pewno tak się stało. Ten wyjazd i te spotkania nie tylko przybliżyły nam Unię, ale także pozwoliły zrozumieć wiele spraw związanych z funkcjonowaniem instytucji unijnych.
Agnieszka Łęcka