Ujrzeliśmy hybrydowego Lexusa

Najnowszy Lexus LS500h gościł w salonie Tadeusza Ukleji. Przez dwa dni goście mogli podziwiać samochód przedprodukcyjny, w dużym stopniu ręcznie montowany i obecny w Europie w kilku zaledwie sztukach.

Do Poznania najnowsza „hybryda” – bo LS-500h ma napęd hybrydowy – dotarła jednak na lawecie. Nie ma jeszcze homologacji, nie jest zarejestrowana i do tego jest dostępna tylko dla nielicznych dealerów. Jak mówi Tadeusz Ukleja, ma o sto koni mniej od poprzednika, a jest wyraźnie szybsza i ma lepsze przyspieszenie. Napęd Multistage Hybrid przekazujący moc na cztery koła, pochodzi w końcu ze sportowego LC500h.
Samochód przedstawiał Patryk Mikiciuk, prezenter TVN Turbo, kolekcjoner pojazdów i autor „Legend PRL-u”. On to podkreślał, że biała skóra tapicerki jest specjalnie selekcjonowana do tego samochodu, przedni fotel ma 28 kierunków regulacji i oferuje masaż shiatsu ud i pleców (tylne też są odchylane, ogrzewane i zapewniają siedem rodzajów masażu), przypomniał też, że przy dotknięciu klamki samochód podnosi się ułatwiając wsiadanie.

Dwa silniki
Najnowsza hybryda napędzana jest silnikiem V6 o pojemności 3456 ccm i mocy maksymalnej 299 KM przy 6600 obr./min, i silnikiem elektrycznym na prąd przemienny z magnesem stałym 179 KM, co daje moc całkowitą układu 359 KM. Ma osiągnąć prędkość 250 km/godz. i przyspieszenie do setki w 5,5 sekund.
W Poznaniu najnowsze dziecko japońskiego producenta witało spore grono przyjaciół dealera Toyoty i Lexusa Tadeusza Uklei. On sam nie ukrywał zadowolenia z tego, że poznański salon został wybrany do prezentacji hybrydy.
– Ładny, choć bardziej wygląda na samochód cieszący oko i będący powodem do dumy, niż na zabytkowy – mówi Andrzej Roszkiewicz, obecny na prezentacji kolekcjoner zabytkowych samochodów i właściciel m.in. pięciu rolls royce’ów. – Pod bagażnikiem ukryte baterie, prąd jako paliwo – tego nie ma w tych starych wozach z duszą, które ja lubię. Choć i tu i tam podziwiam elegancję, komfort, bardzo staranne wykończenie każdego detalu.

Kosztuje pół miliona
Wójt Grzegorz Wojtera przyznaje, że nowy Lexus robi wrażenie.
– Podoba mi się i zmusza do pewnej refleksji: jak bardzo doskonałe w kształcie, osiągach i komforcie użytkowania stają się samochody – chwali. – Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że słowa o perfekcji aerodynamicznej, które padły w czasie reklamowego pokazu przed odsłonięciem tego samochodu, nie były przesadzone. Jako, że na naszym terenie ma swoją siedzibę salon Toyoty, także prowadzony przez pana Tadeusza Ukleję, uczestniczę w premierowych pokazach coraz to piękniejszych samochodów i widzę, jak ewoluują…
Nowy Lexus trafi do salonów w listopadzie tego roku, ale już można się zapisywać w kolejce po swój egzemplarz. W czasie pokazów w poniedziałek kilka osób deklarowało, że jeszcze w tym roku chcą odebrać z salonu swojego LS-500h. Samochód będzie kosztował między 490 tys. zł a 600 tys. zł.

Paweł Okoński