Sprzątali całą wieś

Mieszkańcy Złotnik Wsi posprzątali swoją miejscowość, w tym przede wszystkim główne ulice, place zabaw i boiska, ale także i leżącą nieopodal łąkę Uniwersytetu Przyrodniczego.

– Przez Złotniki biegnie przelotówka, którą ludzie dojeżdżają na giełdę samochodową – mówi sołtys Ewa Korek. – Jeśli jakichś części nie sprzedadzą, wyrzucają je po prostu przy drodze, czasem przerzucają na drugą stronę zabytkowego muru. Myślę, że z tych części można by i cały samochód złożyć…

Obcy podrzucają
Pani sołtys dodaje, że obcy podrzucają też worki odpadami zielonymi.
– Na pewno nie są to nasi, bo mają kompostowniki na działkach – podkreśla Ewa Korek. – Pół biedy, jeśli śmieciarze wysypią skoszoną trawę na łąkę, bo przecież się rozłoży, ale oni z reguły zostawiają całe worki. W ramach akcji sprzątania rozwiązujemy je i wysypujemy trawę, ale smród jest przy tym niesamowity, bo odpady rozkładały się przecież beztlenowo…
Puste worki wędrują natomiast do dostarczonych przez ZGK kontenerów, tzw. „bobrów”.
– W tym roku otrzymaliśmy cztery bobry, każdy o pojemności 1100 litrów – kontynuuje nasza rozmówczyni. – Kontenery są takiej akurat wielkości, że trzech – czterech chłopa może je przepchnąć dalej, co ważne, bo nie sprzątamy przecież cały czas w jednym miejscu. Swoją drogą, przydałby się i piąty bóbr, bo te cztery zapełniamy po brzegi.
Po kilku dniach kontenery z odpadami zostały odebrane przez ZGK, pod czujnym okiem samego prezesa Jerzego Świerkowskiego.

Dobre słowo sołtyski
W akcji sprzątania Złotnik co roku bierze udział ponad 30 osób, w tym uczniowie. Ci ostatni dostają w nagrodę gadżety, jak smycze, odblaski, kredki czy linijki.
– Dla pozostałych jedyną nagrodą jest dobre słowo ich sołtyski – mówi stanowczo Ewa Korek. – Nie urządzam im po sprzątaniu żadnych atrakcji, bo sprzątają dla siebie, a nie dla ogniska z kiełbaskami. W czerwcu będzie zresztą impreza integracyjna.
Te ponad 30 sprzątających osób to jakieś 10 proc. mieszkańców wsi, wcale nie tak mało. Nic więc dziwnego, że pani Ewa dumna jest ze swoich mieszkańców. Choć nieco irytują ją ci, którzy sami nie pomogą, ale zawsze przychodzą zobaczyć, jak sprzątają inni, a przy okazji odrobinę pomarudzić.
– W przyszłym roku zapraszamy do udziału tych, których ambicje kończą się na słowach, nie czynach – podsumowuje nasza rozmówczyni.

Krzysztof Ulanowski