Cudze chwalicie, swego nie znacie – sucholeska finalistka Miss Wielkopolski!

Ania Nochowicz chciałaby zjednywać sobie ludzi, jak czynił to prezydent Stanów Zjednoczonych. Wciąż uczy się chodzić w szpilkach. W prezencie od chłopaka dostała… szczoteczkę do zębów.

Spotykamy się w Cafe Szkolna 16. Ania Nochowicz przybywa bezpośrednio z zajęć na uczelni, ubrana casual, ale w czarnej marynarce. Przegląda kartę dań. Chwilę zastanawia się w końcu dokonuje wyboru: jest to tarta z kurczakiem.
– Tarta, tarta z mięsem. Jesteś bardzo szczupła. Zawsze mi się wydawało, że modelki żyją o liściu sałaty.
– Powiedziałabym, że to chyba geny… chociaż nie jestem do końca pewna, może po prostu młodość. Na razie mogę jeść co chcę.
– Nie robisz sobie żadnej drakońskiej diety, ograniczeń?
– Nie, chociaż teraz przed finałem chyba się wybiorę na siłownię, ciało wyrzeźbione wygląda lepiej.
– Na siłownię… Jakie inne sporty uprawiasz?
– Zimą jeżdżę na nartach, a latem lubię rower. Czasami lubię pójść na spacer albo popływać na basenie.
– Na jakim etapie eliminacji osiągnęłaś sukces?
– Wysłałam zgłoszenie przez internet, które zawierało moje zdjęcia, po czym dostałam zaproszenie do udziału w eliminacjach. Miałam obawy co do udziału, zachęciła mnie moja koleżanka, która przekonywała, że nie wyglądam gorzej od innych dziewczyn. No i udało się. Dostałam zaproszenie do udziału w castingu. Na wyborach Miss Wielkopolski było około setki osób, znalazłam się wśród 24 dziewczyn, które zakwalifikowały się do finału Miss Wielkopolski.
– Czy mogłabyś opowiedzieć więcej, na czym polegały eliminacje?
– Trzeba było przyjść z wypełnionym formularzem, zaprezentować się w sukni koktajlowej i w szpilkach. Komisja zadawała kilka pytań: jak się tu znalazłam? Co o sobie opowiem? Tak naprawdę wywiad miał służyć sprawdzeniu, czy kandydatki umieją wypowiadać się pełnym zdaniem. Potem poproszono o pokonanie krótkiej odległości w szpilkach, by sprawdzić umiejętność chodzenia. Następnie byłyśmy poproszone o zrobienie tego samego, ale już w stroju kąpielowym. W tym czasie robiono zdjęcia. Wszystko to trwało dosłownie pięć minut.
– Jakie są twoje wymiary?
– 178 wzrostu… (chwila zastanowienia, rzut oka na ekran smartfona) moja koleżanka lepiej pamięta… 84, 64, 94, jakoś tak wszystkie się na cztery kończą (śmiech).
– Sprawiasz wrażenie osoby bardzo naturalnej, która nie przywiązuje wagi do swojej urody. Zdarza się, że piękne dziewczyny mają kompleksy na punkcie swojego wyglądu.
– Też miałam bardzo dużo kompleksów. Głównie w gimnazium, w liceum już mniej. Sporo czasu mi zajęło przepracowanie kompleksów, same nie znikają.
– Czy ktoś ci w tym pomógł, przyjaciele, może chłopak ?
– Raczej wielu chłopaków, którzy się za mną oglądali (śmiech).
– Czy chłopak nie wykazywał obaw, kiedy zdecydowałaś się na udział w konkursie?
– Nawet na castingu pytali, czy nie jest zazdrosny. Ale nie, nie jest. Zawiózł mnie nawet na casting Queen of Poland w Warszawie. Organizatorzy Miss Wielkopolski porozumieli się z organizatorami konkursu Queen of Poland. Finalistki eliminacji Miss Wielkopolski zostały od razu zakwalifikowane do półfinału Queen of Poland. Pojechałam tam z myślą o tym, że w finale był wyjazd na Gran Canarię. Poziom tam był jednak wyższy, więcej dziewczyn, liczna komisja. Znalazłam się wśród 29 finalistek, ale kolejnego etapu nie przeszłam.
– Jak się odnalazłaś w tak licznej grupie, nie było to dla ciebie czymś nowym?
– Było. Dziewczyny wszystkie bardzo ładne, ale nie było nikogo z obsługi konkursu. Kandydatki wypełniały jakieś papiery, o których nic nie wiedziałam. W końcu jedna z dziewczyn pomogła mi zdobyć formularz. Były w nim pytania, które mnie trochę zaskoczyły: „ulubiony kolor”. „ulubiony aktor” „ideał mężczyzny”, opisać swój ideał rodziny, kraje w których byłam.
– Podróżowałaś?
– Byłam już w wielu stolicach europejskich: w Paryżu, Barcelonie, Berlinie, Wiedniu, Pradze i Budapeszcie. Najładniejsze miasta to Budapeszt i Praga. Jest tam czyściej. Budapeszt jest położony na wzgórzach, są ładne widoki na Parlament, który wieczorem jest przepięknie oświetlony. Praga też jest położona na wzgórzach. W Polsce podobają mi się Zakopane, Karpacz, a w nim Świątynia Wang. Z większych miast Poznań i Wrocław.
– Myślisz o tym, jak wykorzystasz w przyszłości to, co robisz w tej chwili? Myślisz o  modelingu?
– W ubiegłym tygodniu szłam pierwszy raz w pokazie mody. Co prawda był to charytatywny pokaz i trochę słabo zorganizowany, ale to może dlatego, że projektant też był początkujący. Ale podobało mi się. Praca jest naprawdę bardzo fajna, dużo ciekawych zdjęć z tego pokazu.
– Czyli nabierasz pewności siebie?
– Jeszcze muszę się nauczyć chodzić na szpilkach. Dali mi takie wysokie, 15-centymetrowe. Włożyłam je w ostatniej chwili, żeby zastąpić dziewczynę idącą w pokazie poprzedniej projektantki. Do tego jeszcze muzyka w szybkim tempie, musiałam się mocno skoncentrować, żeby się nie przewrócić.
– Jak to jest być w centrum zainteresowania, jakie emocje temu towarzyszą?
– Nie myśli się o tym. Myśli się o tym, żeby uśmiechnąć się do fotografa, ładnie się zaprezentować, ładnie stanąć i to wszystko. W sumie nie ma nawet czasu, żeby o tym pomyśleć. Szłam na wybiegu pięć razy. Pokaz trwał kilka godzin, a nawet nie zauważyłam, kiedy to zleciało.
– A czy mogłabyś nam opowiedzieć, jak wygląda taki zwyczajny dzień kandydatki na miss?
– Moje życie krąży w okół studiów. Studiuję technologię chemiczną na politechnice. Bardzo lubię laboratoria. Czas upływa tam bardzo szybko.
– Jak koledzy i koleżanki z uczelni zareagowali na twój sukces?
– Dopóki nie doszłam do finału, nic nikomu nie mówiłam, wiedzieli tylko mój chłopak, mama i koleżanka. Dopiero kiedy dostałam się do finału i potrzebne było poparcie w mediach społecznościowych, sms-y, lajki, trzeba było wszystkim powiedzieć.
– Urodziłaś się w Suchym Lesie?
– Tak, chodziłam też tu do szkoły podstawowej i gimnazjum.
– Trenujesz taniec? Poczucie rytmu może się przydać w trakcie eliminacji, układy choreograficzne są znaczącą częścią konkursu.
– Trenowałam przez około rok taniec latynoamerykański. Podobno mam dobrą koordynację
– Co robisz w czasie wolnym, masz jakieś hobby, o którym chciałabyś opowiedzieć?
– Trochę krucho u mnie z wolnym czasem. Po zajęciach zajmuję się marketingiem sieciowym, ale to nie hobby tylko dodatkowe zajęcie.
– Nauka, praca dodatkowa, masz czas wypełniony?
– Raczej tak, ale czas dla siebie też znajduję. W weekendy udzielam też korepetycji z chemii i matematyki. A co do marketingu sieciowego, mogę też powiedzieć, że ta praca idzie w parze z samorozwojem. Jest dużo szkoleń z rozwoju osobistego i to też sporo daje. Właśnie na tych szkoleniach poznałam koleżankę, która wysłała moje zgłoszenie do udziału w konkursie miss, mojego chłopaka.
– Wyobraź sobie, że wygrałaś. Czekają cię podróże reprezentowanie kraju itd Jak to widzisz?
– Chyba to do mnie jeszcze nie dociera, ale na pewno będę się cieszyć. Jeżeli będę miała taką możliwość, będę z tego korzystać, póki jestem młoda i póki mam taką szansę… Studia przecież nie uciekną, można skończyć je później, zawiesić na rok. Ale mam zamiar je ukończyć i zdobyć tytuł inżyniera.
– Jak w domu przyjęto fakt udziału w konkursie miss?
– Jak już się dowiedziałam, że jestem w finale, zaraz pobiegłam do mamy, która zareagowała z okrzykiem radości. Mam duże wsparcie również w siostrach.
– Wśród twoich licznych obowiązków masz jakiś swój sposób na wyłączenie się od zgiełku, wypoczynek?
– W moim przypadku to czas spędzony z chłopakiem i książki.
– Książki, jakie? Albo jaka książka ostatnio?
– Mam ze sobą – „Jak zdobyć przyjaźń i zjednać do siebie ludzi” Dale Carnegie. Do wykorzystania na co dzień. Autor pisze, w jaki sposób zjednywał sobie ludzi prezydent Stanów Zjednoczonych Roosvelt. Znał on imiona wszystkich pracowników Białego Domu, nawet kucharek i sprzątaczek. Czytanie fikcji uważam raczej za stratę czasu. Choć lubię książki Dana Browna, np. „Kod Leonarda Da Vinci”. Jest to fikcja przeplatana faktami i wymaga zastanowienia, żeby jedno od drugiego odróżnić
– Na koniec, żeby podsumować naszą rozmowę, chciałabym prosić ciebie o dokończenie zdań: Uśmiech to…
– Przepustka do ludzi.
– Film, który na długo zapamiętałam…
– Kilka jest takich filmów… ,,Pitbull”, „Nietykalni”…
– Wpis na Facebooku, który najbardziej mnie zaskoczył…
– Chyba wpis z informacją, że dostałam się do finału…
– Prezent od mojego chłopaka, który mnie najbardziej zaskoczył…
– Szczoteczka do zębów i płyn do soczewek, żebym mu nigdy nie powiedziała, że nie mogę u niego spać.
– Najbardziej lubię dzielić się z innymi…
– Chyba wszystkim, czym mogę, na pewno dobrymi wiadomościami, moim szczęściem, szczęściem innych.
– Życie miss jest…
Jeszcze nie wiem, chociaż na pewno jest miło, jak inni gratulują. Okaże się. Na pewno będzie to ciekawe doświadczenie.

Rozmawiała Agata Koprowicz

Właścicielom Cafe Szkolna 16 – Wiesławie i Krzysztofowi Prycińskim serdecznie dziękujemy za pyszny poczęstunek.

PROSIMY O ODDAWANIE GŁOSÓW NA ANIĘ wysyłająć SMS na numer 72051 o treści: wmi.12. Koszt 2,46 do 10.05