Życie w cieniu wojny

Budowanie demokracji, walka o niepodległość, ale i walka z korupcją – to najważniejsze problemy, przed jakimi stoją dzisiaj nasi sąsiedzi ze Wschodu.

We wtorkowe, późne popołudnie, tuż przed Świętem Niepodległości, gdy za oknami panowała plucha i listopadowe ciemności, w sali konferencyjnej Parku Wodnego „Octopus” w Suchym Lesie z przedstawicielami obwodu winnickiego z centralnej Ukrainy spotkali się samorządowcy, reprezentanci organizacji pozarządowych oraz mieszkańcy gminy. Tematem spotkania była „Demokratyzacja życia na Ukrainie”, ale goście z kraju będącego wschodnim sąsiadem Polski gotowi byli dzielić się wszelkimi informacjami dotyczącymi ich ojczyzny, jak również swymi doświadczeniami z kontaktów i wizyt w Polsce.

Wizyta z sąsiedniego kraju
Delegacja również reprezentowała winnicki oddział stowarzyszenia „Ukraina-Polska-Niemcy” – organizację pozarządową od lat współpracującą z Wielkopolskim Ośrodkiem Kształcenia i Studiów Samorządowych (WOKiSS) w Poznaniu. Skład tak kompetentnej ukraińskiej reprezentacji tworzyli: dwaj radni obwodu winnickiego: Oleksii Gavrylov – przewodniczący Winnickiego Obwodowego Oddziału Międzynarodowej Organizacji Pozarządowej „Ukraina- Polska- Niemcy” oraz Andrii Kavunets – wiceprzewodniczący stowarzyszenia, jak również Tetiana Melnyk – księgowa stowarzyszenia. Oprawę artystyczną wizyty ukraińskich gości zapewniała Oksana Slavna – jedna z najpopularniejszych wokalistek ukraińskich, która – po spotkaniu w „Octopusie”- wystąpiła z recitalem w Centrum Kultury i Bibliotece Publicznej w Suchym Lesie.
Wracając do wymiany poglądów w „Octopusie”, to tylko w zagajeniu Paweł Andrzejewski z Urzędu Gminy nawiązywał do ustawy z dnia 16 września 2011 r. o współpracy rozwojowej, której wynikiem jest „Wieloletni program współpracy rozwojowej na lata 2016-2020”. W dokumencie tym Ukraina wymieniana jest wśród „priorytetów geograficznych” naszego kraju. Nikt z zebranych nie podjął jednak później tego wątku. Grzegorz Wojtera – wójt gminy Suchy Las – utrzymywał, że zarówno przedstawiciele samorządów, organizacji pozarządowych, jak i mieszkańcy mogą bardzo dużo skorzystać na bezpośrednim spotkaniu z reprezentantami Ukrainy. Jego zdaniem, w bezpośredniej rozmowie mają szansę dowiedzieć się jaka jest sytuacja w kraju naszego sąsiada i o ile ona różni się od tego, co widać w szkle telewizora. Wyrażał ubolewanie, że do Suchego Lasu nie mógł przyjechać burmistrz Hniwania (Hnivan). Z tym miastem- liczącym blisko 15 tys. mieszkańców i położonym nieopodal Winnicy -gmina Suchy Las zamierzała podpisać list intencyjny w sprawie podjęcia współpracy. Burmistrz musiał jednak odłożyć wizytę, bo – według przedstawicieli Ukrainy- trzeba było podejmować decyzje związane z powołaniem kilku radnych do armii. W ten sposób – pomimo wielokrotnego podkreślania, że do terenów objętych walkami z Winnicy jest dalej niż do Poznania- wojna za wschodnią granicą Polski kładła się cieniem na dyskusji w Suchym Lesie. Wójt Wojtera w rozmowach kuluarowych zaznaczał jednak, że w kontaktach z Ukrainą Urząd Gminy nie chce odgrywać głównej roli.
– Chcemy – mówił wójt – być koordynatorem oraz moderatorem współpracy i wzajemnych kontaktów. Chcemy pomagać, ale nie zastępować inicjatyw mieszkańców i działających na terenie gminy organizacji pozarządowych. Zarejestrowanych jest tu 54 stowarzyszeń, fundacji i innych organizacji, z których blisko połowa współpracuje aktywnie z Urzędem. To one i ich przedstawiciele, a nie tylko urzędnicy- podkreślał – powinni poznawać Ukrainę i zawiązywać zwyczajne, ludzkie kontakty. Z tego wzajemnego poznania zrodzi się zrozumienie i współpraca- tłumaczył wójt Wojtera.

Gdy Polska staje się wzorem
Maciej Kozik, prezes zarządu WOKiSS, zwracał uwagę na inny aspekt wizyty gości zza wschodniej granicy.
– To jest – podkreślał- partner perspektywicznie bardzo ciekawy, choć w pewien sposób dla Wielkopolski nieco egzotyczny i daleki. Tam – zaznaczał – od 24 lat, wciąż trwa reforma samorządowa. – Warto – mówił – znaleźć trochę czasu, by odpowiedzieć sobie na pytania, na jakim etapie są nasi ukraińscy partnerzy, kim są, czego ewentualnie mogą od nas oczekiwać? Może też powinniśmy zastanowić się wspólnie, co razem z nimi jesteśmy w stanie zrobić.
Prezes Kozik dzielił się także refleksjami związanymi z 25-leciem działania samorządowych struktur w Polsce.
– Nam – mówił – wydaje się teraz, że one były od zawsze, a to dopiero ćwierć wieku. Pamiętać więc należy o sytuacji, z której zaczynaliśmy i o tym, że sami nie ustawiliśmy samorządu na takim poziomie, na którym dzisiaj on jest. Korzystaliśmy z doświadczeń niemieckich, holenderskich i francuskich. Dzisiaj – dowodził – sami możemy dzielić się swoimi osiągnięciami i właśnie Ukraińcy korzystają z naszych doświadczeń. Z ucznia, w stosunkowo krótkim czasie, staliśmy się nauczycielem, a reforma samorządowa w Polsce jest wciąż nieosiągalnym wzorem dla naszych wschodnich sąsiadów – konkludował.
Goście z Winnicy potwierdzali te słowa. Mówili, że w liczącym 26 513 km kw. obwodzie winnickim , w którym mieszka niespełna 1,64 mln osób, jest ponad 700 samorządów gminnych. Stolicą tego regionu jest Winnica, która liczy ok. 369,5 tys. mieszkańców i też ma organizację samorządową. Zdaniem Oleksija Gavrylova, obecnie władze państwowe czynią starania o zredukowanie tej bardzo rozdrobnionej struktury gminnej. Tworzone są zachęty finansowe dla łączenia się gmin. Nadal jednak samorząd nie ma majątku, ani nie tworzy własnego budżetu. Zatrudnia urzędników… państwowych i dysponuje środkami dzielonym przez różne szczeble centralnej administracji. Rola samorządu – jak zaznaczali goście z Winnicy – wciąż często sprowadza się do automatycznego akceptowania państwowych decyzji i uzyskiwania, często za łapówki, pieniędzy z krajowego budżetu. Widać było, że właśnie autonomia finansowa polskiego samorządu jest tym, czego na Ukrainie najbardziej się nam zazdrości. Podziw sucholeskiego audytorium wzbudzała natomiast dogłębna i szczegółowa znajomość polskich instytucji dysponujących funduszami pomocowymi wykazywana przez radnych obwodu winnickiego. Andrii Kavunets nie ukrywał przy tym, że oprócz poznania działania polskiego samorządu i nawiązania kontaktów – podstawowym celem wizyty jest pozyskanie partnerów dla projektów aplikujących w konkursach o polskie i unijne fundusze. Bez współpracy z polskimi organizacjami pozarządowymi – jak podkreślał – złożenie takiej aplikacji i uzyskanie wsparcia dla ukraińskich przedsięwzięć społecznych jest zwyczajnie niemożliwe.
Wystąpienia reprezentantów Ukrainy spotkały się z bardzo licznymi pytaniami i uwagami przedstawicieli Suchego Lasu. W wielu wypowiedziach nawiązywano do działań wojennych wywołanych przez separatystów w Donbasie i ich wpływie na życie mieszkańców pozostałej części kraju. Pytano też m.in. o aktywność społeczeństwa, o korupcję i zwiększenie ilości towarów pochodzących z Winnicy w polskich sklepach. Przedstawiciele naszych sąsiadów podkreślali, że wojnę w ich kraju obywatele traktują jak walkę o niepodległość. Choć działania są bardzo daleko od Winnicy, to jednak ich skutki są odczuwalne, np. przez to, że odbywa się pobór do armii, są przyjmowani uchodźcy, każda rodzina jest w jakiś sposób zaangażowana w tę wojnę. Tu, zdaniem Ukraińców, widoczna jest również aktywność społeczna, która dzisiaj koncentruje się na konflikcie z wielkim, wschodnim sąsiadem, ale w czasie pokoju mogłaby służyć m.in. samorządności. Wojna ogranicza także gospodarkę, więc trudno liczyć na wzrost eksportu do Polski. A korupcja? Tu reprezentant pozarządowej organizacji z Winnicy rozkłada ręce. Ona będzie zawsze, jeśli urzędnik rządowy rozdziela olbrzymie pieniądze i właściwie tylko od niego zależy, kto jakie środki dostanie. Dziś za „życzliwość” domaga się 20 proc.

Przyjaźń to nie jest rzecz dla zysku
Spotkanie w „Octopusie” kończy się na rozmowach przy kawie i ciastkach. Pytam Annę Małłek, prezes Sucholeskiego Towarzystwa Przyjaciół Europy, o korzyści, jakie dla sucholeskiej organizacji może przynieść współpraca ze stowarzyszeniami z Ukrainy. Pani prezes żachnęła się, bo – według niej- „przyjaźń to nie jest rzecz dla zysku”, a pytanie nie jest najszczęśliwiej zadane. Po chwili wyjaśnia jednak, że atutem takiego kontaktu może być poznanie nowego kraju, którego dotąd nie odwiedzali członkowie Sucholeskiego Towarzystwa Przyjaciół Europy.
– Mamy różne doświadczenia – mówi- bo na Wschodzie byliśmy już na Litwie, ale za sprawą tamtejszej Polonii, czyli naszych rodaków. Tutaj trafilibyśmy na taką czysto ukraińską ziemię. Myślę, że to będzie nowe przeżycie, zobaczyć jak tam ludzie żyją, mieszkają, jak myślą, jak czują, co ich bawi, a co nie. Pojawia się też ogromna okazja pokazać im jak my funkcjonujemy i kim jesteśmy. Taką korzyścią jest więc szansa na nauczenie się – z jednej strony – Ukrainy, a – z drugiej strony – nauczenie naszych partnerów Polski.
– Unikałabym jednak słowa „korzyść”, bo to jest po prostu przyjaźń – podkreśla A. Małłek. – To ona mówi nam, co razem będziemy robić- konkluduje pani prezes.
Przyjazd delegacji ukraińskiej do Suchego Lasu był rewizytą za majowe przyjęcie samorządowców związanych z poznańskim WOKiSS w Winnicy. W polskiej delegacji uczestniczył wtedy wójt Grzegorz Wojtera.

Piotr Górski